KOLEJNY
DZIEŃ SZKARŁATNEGO KSIĘŻYCA
Jedna z najciekawszych nowości od
Waneko, „Switched”, powraca z drugim tomem. Pierwsza część, choć oparta na
doskonale wszystkim znanym motywie, okazała się wielkim pozytywnym
zaskoczeniem. I równie dobry jest ciąg dalszy. I to do tego stopnia, że już w
tym momencie czuje się duży żal, że kolejny tom będzie już ostatnim. Póki co
cieszmy się jednak tym, że mamy tę opowieść po polsku, bo nawet jeśli myślicie
– a wręcz jesteście o tym przekonani – że to nie jest tytuł dla Was, możecie
być zdziwieni i stać się fanami tej miniserii.
Główna bohaterka, sympatyczna i
piękna Ayumi, pewnego dnia była świadkiem próby samobójczej szkolnej brzyduli.
Gdy się obudziła, odkryła, że jest w jej ciele, podczas gdy niedoszła
samobójczyni cieszy się życiem, udając ją. Ayumi próbowała wyjaśnić sprawę,
odzyskać to, co straciła, ale na próżno. Co jednak zrobi, kiedy okaże się, że
nie ma możliwości powrotu do swojego ciała, a próby mogą skończyć się śmiercią?
I co się stanie, kiedy nadejdzie kolejny Dzień Szkarłatnego Księżyca, święto,
kiedy doszło do zamiany ciał?
Jak już pisałem zarówno przy okazji
poprzedniego tomu, jak i na wstępie, temat zamiany ciał to jeden z najbardziej
nośnych motywów popkultury. Najbardziej pewnie kojarzycie filmy na nim oparte,
bo któż z nas nie widział takich obrazów, jak „Switch”, „Zwariowany piątek” czy
„Vice Versa”. Świat komiksów jednak też nie jest wolny od podobnych kwestii („Superior
Spider-Man” czy „Ultimate Spider-Man”), a i literatura spod szyldu horroru i
fantastyki nie żałuje nam tego typu atrakcji. Dlaczego zatem „Switched” wyszło
tak dobrze?
Powodów jest wiele. Jednym z nich
jest sympatyczna główna bohaterka, która z miejsca kupuje serca czytelników i
czytelniczek (co ciekawe w serii odwrócono schemat, w którym to gruba szkolna
brzydula jest tą dobrą i miłą), z drugiej naprawdę emocjonalne podejście do
tematu. Wreszcie doskonale robi też lekkość całości. Mangę czyta się szybko,
ale zostaje w pamięci a czytelnik, choć zna doskonale schemat, ciekaw jest, co
będzie dalej. Przy okazji „Switched” ma znakomity klimat, udany humor i jakiś
taki urok, który naprawdę do mnie przemawia.
I jak tu można zapomnieć o
świetnych rysunkach? Lekka, jasna szata graficzna i świetne połączenie realizmu
i lekkości z miejsca wpadają w oko. Wszystko tu jest takie, jakie być powinno,
dopieszczone przy tym i lepsze od większości podobnych dzieł, choć przecież
ściśle trzymające się reguł gatunkowych. Do tego dochodzi ładne wydanie i
tradycyjnie dobry przekład. Miłośnikom dobrych komedii romantycznych polecam
gorąco, świetna zabawa gwarantowana.
Komentarze
Prześlij komentarz