Po nieco słabszych kilku ostatnich
tomikach, „The Promised Neverland” wraca na lepsze tory. Na miłośników serii
czeka nie tylko ciąg dalszy przygód naszych bohaterów, ale w pewnym stopniu
także powrót do tego, co zostało już za nami. Akcja, emocje i napięcie znów są
znakomite, a całość wciąga i intryguje niemal tak samo, jak na początku. Gotowi
na kolejną porcję niesamowitej zabawy w której mrok i urok są ze sobą
nierozerwalnie złączone?
W życiu Emmy i jej przyjaciół
zaczyna się nowy rozdział! Siedem Murów to klucz do Obietnicy, który trzeba odnaleźć,
więc bohaterowie ruszają do akcji. Ich pierwsze kroki wiodą wszystkich do
Cuvitidali, gdzie prowadzi ich zarówno stara księga, jak i słowa legendy. Ale
co czeka na nich w drodze? Co odkryją na miejscu? Z czym przyjdzie im się
zmierzyć tym razem? A co ważniejsze, co czeka na nich dalej?
Poprzedni story arc „The Promised
Neverland”, czyli opowieść o Goldy Point, w pewnym momencie zaczęła nużyć. Na
szczęście dynamika całości i świetne zakończenie wątku zrekompensowały wszelkie
niedostatki, dzięki czemu fascynacja całą opowieścią znów odżyła w
czytelnikach. I teraz odżywa chyba jeszcze bardziej, bo zaczyna się w końcu
nowy etap opowieści, w którym autor znajdują miejsce zarówno na kontynuowanie
losów głównych bohaterów, jak i ukazanie nam, co dzieje się z dziećmi, które
nie uciekły. Więcej nie zdradzam, bo przecież każdy miłośnik serii woli sam
odkrywać wszystko samemu.
Dla tych, którzy jeszcze nie
czytali serii, całość to przede wszystkim survival horror. Z dziećmi w roli
głównej, dzięki czemu na czytelników czeka więcej emocji i wzruszeń – twórcy zresztą
postarali się, by tych nie brakowało. Do tego dochodzą szybkie tempo całej
opowieści, zwroty akcji, sympatyczni bohaterowie, którzy szybko kupują nasze
serca, a także wieloznaczne i bardzo intrygujące postacie. A i tak
najważniejszy jest klimat – mroczny, duszny, podszyty smutkiem i ciągłą
niepewności. Jak tego nie cenić?
Tym bardziej, że całość
zilustrowana została w iście rewelacyjny sposób. To właśnie ilustracje
zapewniają nam ten klimat „The Promised Neverland” i cały urok, jaki
znajdziecie w tej opowieści. Kto lubi horrory i szuka nieco mniej typowego, ale
jednak spełniającego gatunkowe wymogi dzieła, koniecznie powinien całość
poznać. Ale uwaga, cykl ten tak wciąga, że nieważne ile tomików pochłoniecie na
raz, będziecie chcieli więcej i więcej.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza