Ku twej wieczności #8 - Yoshitoki Oima

WIECZNOŚĆ I JESZCZE DALEJ


„Ku twej wieczności” trwa i prędko się nie skończy. Widać, że autorka niezapomnianego „Kształtu twojego głosu” dobrze poczuła się w wymyślonym przez siebie świecie fantasy, bo długością już prześcignęła tamta serię i wciąż nie ma dość. I dobrze, że tak jest, bo „Wieczność” to kawał znakomitego komiksu fantastycznego, o którym łatwo się nie zapomina i którego kolejnych tomów wyczekuje się z niecierpliwością.


Niesio znów zostaje schwytany. Książę Bon, ekscentryk widzący zmarłych, łapie jego i członków brygady ochronnej, ale nie jest to pojmanie, jakiego można by oczekiwać. Zarówno na naszego bohatera, jak i księcia czeka bowiem podróż, a jej cel jest jeden: ratować ludzi przed kołatnikami. Rzecz w tym, że nie każdy chce takiej pomocy…


Yoshitoki Oima dała nam się poznać, jako autorka poruszającej, pięknej opowieści obyczajowej, jaką był „Kształt twojego głosu” - jedna z najlepszych mang o miłości ostatnich lat. Nie nazwałbym jej romansem, bo hasło to ma pejoratywny wydźwięk, a „Kształt” był opowieścią zaangażowaną, głęboką i w doskonały sposób grającą na naszych emocjach. Po tak rewelacyjnym dziele, odnośnie „Ku twej wieczności" miałem wielkie oczekiwania. Z drugiej strony nie obyło się bez obaw, skoro autorka tak dobrze sprawdzająca się w przyziemnych przecież fabułach, wkraczała na grunt fantasy, a może należałoby powiedzieć science fantasy.


Ale udało się. Nie tak, jak tamta opowieść o niesłyszącej dziewczynie i jej szkolnym oprawcy próbującym zadośćuczynić za krzywdy jej wyrządzone, niemniej „Ku twej wieczności” to świetna przygodowa fantastyka z nutą  głębi w postaci rozważań nad poznawaniem samego siebie.  Jednocześnie dostajemy tutaj solidna dawkę niezwykłości, zwyczajowych dla Oimy wzruszeń i świetnie nakreślone postacie. Owszem, autorka nieco zamknęła się w pewnych konkretnych ramach – tak fabularnych, jak i gatunkowych – i nie szuka wyjścia poza nie, ale dopóki tak doskonale się w nich odnajduje, nie ma takiej potrzeby.


A co z szatą graficzną? Ta niezmiennie zachwyca swoją oryginalnością i wykonaniem. Ilustracje Oimy są dość jasne, pozbawione nadmiaru czerni i rastrów, za to bardzo szczegółowe, realistycznie oddające tła i budujące niesamowity nastrój. Kreska, jaką operuje autorka, jest czysta i precyzyjna, jednocześnie łączy w sobie typowo mangową stylistykę z grubymi liniami, nadającymi całości mocnych akcentów rodem z europejskich komiksów.


Wszystko to składa się na świetną, wartą polecenia serię. Każdy, kto lubi dobrą fantastykę, a fantasy w szczególności, będzie zadowolony. I to o wiele bardziej, niż to na pierwszy rzut oka może mu się wydawać.


Tytuł możecie kupić tutaj:






Komentarze