RANDKA
Chyba z żadną mangową serią nie
miałem takich – kolokwialnie rzecz ujmując – jazd, jak z tą. Czasem byłem
zachwycony, czasem rozczarowany, czasem dawałem się jej porwać, czasem męczyłem
rozdziały. Na szczęście od początku przeważył pozytywy, a od pewnego czasu
całość trzyma już wysoki poziom i nie czuję zawodu. I nie czuje go też w
najnowszym tomiku. Wybitnym? Nie, ale dostarczającym naprawdę znakomitej
rozrywki, która wyróżnia się na tle podobnych opowieści… całkowicie kolorową
szatą graficzną.
Oga i Kariu zaczęli być ze sobą,
ale jakby ze sobą nie byli. Konfrontacja doprowadziła chłopaka do wyjawienia
swoich sekretów i wyjaśnienia co się właściwie dzieje. Teraz oboje muszą na
nowo poukładać swoje relacje i przekonać się, co będzie dalej. Szykuje się ich
randka, a tą zamierzają obserwować z ukrycia Kaizaki i Hishiro. Co z tego
wyniknie? I jakie jeszcze kłopoty czają się na naszych bohaterów za rogiem?
Każdy, kto czyta amerykańskie
komiksy wie, że tamtejsi wydawcy co jakiś czas eksperymentują z cyfrowymi opowieściami
graficznymi. A to wrzucą jakiś dodatek do znanej serii (prolog do „Avengers
kontra X-Men”), a to całą opowieść („Deadpool: Wyzwanie Draculi”). Rzadko
jednak wychodzi z tego cokolwiek dobrego. Inaczej jest z mangami. Cokolwiek robią
Japończycy, dają z siebie 100% możliwości i to widać. Gdy Amerykanie
oszczędzają na tego typy komiksach, upraszczając szatę graficzną i kopiując
albo tło, albo postacie, którymi wypełniają kadry, Japończycy serwują nam
znakomite komiksy. I takim właśnie dziełem jest „ReLIFE”.
Jak się domyślacie, całość
debiutowała w sieci, a dokładniej w internetowym magazynie „PlayArt”. Potem pojawiła
się w formie tomików i ostatecznie zamknęła się na czternastu częściach, co
tylko świadczy o sukcesie tytułu. Przed nami więc jeszcze trochę zabawy, ale już
teraz szkoda, że całość się skończy. Bo to po prostu kawał dobrej opowieści romantyczno-obyczajowej,
z fantastyczno-komiczną nutą.
Do tego dochodzi wspomniana barwna,
a co ważniejsze znakomita szata graficzna. Prosta, ale udana, stanowiąca
przyjemną odskocznię od typowych czarnobiałych mang. Co warto zauważyć,
„ReLIFE” mimo ceny niewiele wyższej niż standardowa, wydany został w pełnym
kolorze na papierze kredowym. To oczywiście tylko wisienka na torcie, ale warta
wspomnienia. Jeśli więc szukacie dobrej, zabawnej, ale potrafiącej poruszyć
opowieści obyczajowej, będziecie bardzo zadowoleni. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz