RONJA
– KSIĄŻKA MANGOWO ILUSTROWANA
Na fali wznowień twórczości Astrid
Lindgren, Nasza Księgarnia serwuje nam właśnie kolejne jej dzieło. „Ronja”, bo
o nim mowa, w odróżnieniu od takich tytułów, jak „Przygody dzieci z ulicy
Awanturników”, „Rasmus, Pontus i pies Toker” czy „Przygody detektywa Blomkvista”,
może pochwalić się jednak stricte nowoczesną, a co więcej utrzymaną w mangowej
(animeowanej, by być dokładnym) stylistyce szatą graficzną. Wygląda to świetnie
i ma też swoje umotywowanie (ale o tym dalej), co ważniejsze jednak świetna
jest całość i chociaż od jej premiery minęło już kilka dekad, wciąż pozostaje
atrakcyjną lekturą dla odbiorców w różnym wieku.
Ronja, córka zbójnika, dziecko
lasu, całe życie żyła w przekonaniu, że konkurencyjni zbóje Borka są źli.
Pewnego dnia jednak poznaje jego syna Birka, z którym wkrótce połączy ją
przyjaźń, a może także i coś więcej. Co jednak będzie, gdy ich ojcowie dowiedzą
się o tym?
Z Astrid Lindgren jest, jak np. z Harlanem Cobenem albo Johnem
Irvingiem: jeśli czytaliście jedną jej książkę, wiecie czego spodziewać się po
całej reszcie. Co nie znaczy, że
powieści z jej nazwiskiem na okładce są wtórne, ani tym bardziej, że w końcu jej
kolejne dzieła zaczynają nużyć. Jeśli już jest tu jakaś wtórność to taka,
której oczekujemy i chcemy. Powrót do tych samych, uwielbianych motywów i
niezapomnianego klimatu. „Ronja: Córka zbójnika”, choć fabularnie odmienna od
wspomnianych na wstępie utworów, też jest takim dziełem. Znajdziecie tu bowiem
wszystko to, co w dziełach szwedzkiej pisarki najlepsze, podlane nutą
fantastyki i „Romea i Julii”.
Przechodząc jednak do konkretów,
niniejsza powieść to sympatyczna, pełna ciepła historia przygodowa, w której
nie brakuje humoru i wzruszeń. Mieszanka wesoło niebezpiecznych wydarzeń,
zapadające w pamięć postacie, a także lekkość i ujmująca prostota sprawiają, że
całość czyta się z dużą przyjemnością. Dzieci to urzeknie, w dorosłych obudzi
tęsknotę za dzieciństwem. Co ważne, „Ronję” nie tylko dobrze i lekko się czyta,
ale też i docenia za jej literacką wartość. Bo książka ta nie jest infantylną,
naiwną rozrywką, jakiej obecnie wiele. Bohaterowie są przekonujący i ciekawi, a
całość daleka jest od banału, choć jednocześnie bywa ujmująco naiwna w dobrym,
staromodnym stylu.
I jak pięknie wydana. „Ronja”
zilustrowana została bowiem przez Katsuyę Kondō, znanego artystę animatora,
który pracuje dla studia Ghibli – legendarnej japońskiej wytwórni, która dała
nam takie filmy, jak „Mój sąsiad Totoro”, „Księżniczka Mononoke”, „Spirited
Away” czy „Grobowiec świetlików”, a także współtworzyła serial „Ronja” z roku 2014. I dlatego jego proste, kolorowane
najczęściej kredkami prace doskonale pasują do całości, urzekając już samym
wyglądem i potrafiąc przykuć na dłużej. Wszystko to składa się na naprawdę
świetną książkę dla dużych i małych, którą polecam gorąco, choć polecać,
oczywiście, nie trzeba.
Komentarze
Prześlij komentarz