SATYRYCZNA RECYDYWA
Po wydaniu żelaznej vonnegutowej
klasyki, wydawnictwo Zysk nie spoczęło na laurach i zaczęło nam serwować mniej
znane, ale wcale nie mniej warte poznania dzieła artysty. I taką pozycją jest
właśnie „Recydywista”, kawał niezapomnianej satyry, która robi duże wrażenie i
satysfakcjonuje na każdym poziomie.
Walter F. Starbuck wychodzi z
więzienia. Trafił tam za udział w aferze Watergate, ale… Właśnie, jaki? Tak zaczyna
się opowieść o nim. Jego wspomnienia prowadzące nas przez jego życie – życie
trybiku w wielkiej biurokratyczno-politycznej machinie, która mieli go coraz
bardziej i bardziej…
Chyba żadnemu człowiekowi, który
miał do czynienia z choćby jedną powieścią Vonneguta nie trzeba mówić za co
kocha się jego twórczość (bo nie kochać się po prostu nie da, a przynajmniej nie
w przypadku czytelników, którzy szukają dobrych, ambitnych i poruszających
książek wykraczających daleko poza czystą rozrywkę). Świetne pomysły to jedno,
rewelacyjne wykonanie, głębia i przesłanie to drugie, a przecież mamy jeszcze
genialne wgryzienie się w ludzi, świat i wszystko, co się z tym wiąże, a jakby
na deser, niezwykły humor… Proza autora jest specyficzna, temu nie da się
zaprzeczyć, często jakże szalona i nieokiełznana, ale jego talent pozwala mu
nawet z najbardziej dziwacznych i nieprzekonujących idei wybrnąć w taki sposób,
że czytelnik jest zachwycony.
Przejdźmy jednak do „Recydywisty”.
Wszystko to jest tutaj, potraktowane z nieco większą powagą – książka określana
jest mianem „powieści Watergate” a z taką tematyką wiąże się właśnie takie
podejście – ale z zachowaniem wszystkiego tego, za co uwielbiamy prozę autora.
W tym z zachowaniem specyfiki jego pisarstwa. Styl Vonneguta jest świeży i
nowatorski, mocny, wyrazisty – z niego czerpali tacy pisarze, jak bliżej
nieznana w Polsce mistrzyni krótkiej formy Amy Hempel czy Chuck Palahniuk – i
on mocno oddziałuje na czytelnika. Ale nawet najlepszy styl nie pomógłby, gdyby
nie szła z nim w parze wielka treść. Na szczęście Vonnegut tworzył, żeby nam
przekazać ważne rzeczy. Podejmuje tu polemikę ze zjawiskami społecznymi i
(oczywiście) politycznymi, a ludzką naturę poddaje swoistej wiwisekcji. I robi
to z taką lekkością i humorem, z jakim ciężarem i powagą.
Efekt finalny poraża i zachwyca. To
mocna lektura i jej siła nie słabnie nawet w oderwaniu od związków z aferą
Watergate. Pięknie wydana – tradycyjnie już – świetnie prezentuje się na półce.
Najważniejsze i tak pozostaje wnętrze (swoją drogą miłośnicy Vonneguta spotkają
tu pewną doskonale znaną im postać), a że to jest rewelacyjne, polecam całość
bardzo gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz