W
ŚWIECIE ZMYSŁÓW
Dr. Matteo Farinella, autor
niezłego „Neurokomiksu”, powraca z nowym albumem. Komu podobało się tamto dzieło,
po „Zmysły” może sięgnąć w ciemno, komu się nie podobało, i to nie przypadnie
mu do gustu, oba bowiem pod każdym względem są jak bliźniaki. Kto nie zna, a
chciałby lekkiego i prostego komiksu dla dzieci wyjaśniającego zganienia zmysłów,
śmiało może sięgnąć, bo to przystępna i całkiem udana lektura.
Główną bohaterką jest młoda kobieta
zajmująca się badaniami nad symulatorem rozszerzonej rzeczywistości wirtualnej.
Jej sprzęt ma być prawdziwie rewolucyjny, bo potrafi stymulować mózg tak, że
ten uruchamia narządy zmysłów. W skrócie: dla użytkowników fikcja stanie się
równie jeśli nie bardziej realna od rzeczywistości. W kluczowym momencie
dochodzi do wypadku. W dom uderza piorun i prąd razi naszą podłączona do
urządzenia bohaterkę. W ten sposób kobieta trafia w głąb własnego ciała i
zmysłów i tak zaczyna się jej pełna przygód i niezwykłości wyprawa przez ten
wewnętrzny świat. Dotyk, smak, słuch, węch, wzrok. Jak działają, co się dzieje,
kiedy trafiają do nich bodźce i co może się tam czaić? Co jednak ważniejsze,
pozostaje kluczowe pytanie: jak się stąd wydostać…
„Neurokomiks” był typem opowieści
graficznych spod szyldu bawiąc uczy, ucząc bawi. Opowieści znanych każdemu, kto
w dzieciństwie czytał komiksy albo po prostu choć trochę komiksem się
interesuje. To w końcu dzieła zawsze bardzo popularne, także w naszym kraju,
gdzie legenda „Tytusa, Roma i A’Tomka” pozostaje wiecznie żywa. I takie same są
też „Zmysły”. Nie jest to zbyt skomplikowany komiks, a wiedza która przekazuje
jest prosta i dorosłych nie zaskoczy, ale dzieci z pewnością się nie zawiodą.
Bo to po prostu przygodowy, rozrywkowy, pełen niezwykłości i fantazji komiks,
skupiony na przekazaniu konkretnej wiedzy, ale pamiętający, że ma być to
zrobione lekko i przystępnie.
Jeśli miałbym do czegoś przyrównać,
powiedziałbym że album przypomina mi serial „Był sobie człowiek”, z tym, że tu
ciekawostki biologiczno-medyczne zostały osadzone w realiach bliższych
fantastyce, niż dziecięcej cartoonowości tamtego serialu. Do tego nie brak tu
historycznych faktów i spotkań z postaciami historycznymi. Jak więc widać, choć
tym razem Matteo Farinella komiks zrobił samodzielnie, jest on niemal pod
każdym względem identyczny z „Neurokomiksem”.
A jeśli chodzi o szatę graficzną
„Zmysły” wypadają dość typowo dla współczesnych komiksów niemainstreamowych.
Czarnobiałe ilustracje, brak przywiązania do zbytniego realizmu, gubiąca się
perspektywa, uciekające proporcje, maksymalna prostota… Ale wypada to nieźle i
tyle w tym wypadku wystarczy. Jeśli więc szukacie komiksu naukowego dla młodych,
ten będzie dobrym wyborem.
Komentarze
Prześlij komentarz