Mag bitewny, tom 1 - Peter Flannery

NIEOCZEKIWANY BOHATER


„Mag bitewny” to pierwszy tom nowej, lekkiej trylogii fantasy. Lekkiej, prostej, ale jednocześnie epickiej (ponad 600 stron na dobry początek wyraźnie o tym mówi) – czyli takiej, jaka powinna być rozrywkowa fantastyka. Kto więc lubi podobne klimaty, śmiało może po powieść Petera Flannery’ego sięgnąć.


Królestwo Furii ma wielki problem. Gdy prowadzeni przez demona nieumarli przypuszczają atak, wydaje się, że nikt nie ma szans. Siły wroga są zbyt potężne, a na dodatek ludzie zamieniają się w Opętanych, a to w praktyce oznacza przemianę w mordercze istoty, które nie mają litości nawet dla najbliższych. Jak w takiej sytuacji przetrwać?

Można. Potrzeba jednak magów bojowych i ich smoków, problem jednak w tym, że tych brakuje, bo paranie się przywoływaniem skrzydlatych bestii bywa wcale nie mniejszym zagrożeniem dla ludzi, niż wróg. I tu na scenę wkracza – oczywiście – najmniej nadający się na herosa bohater. Falko Dante, bo tak się zwie, nie dość że jest dzieckiem ludzi, o których wolałby nie mówić, to jeszcze kona na tajemniczą chorobę. Czy los tak wielu może zależeć od kogoś takiego? Oczywiście, że tak. Ale co może z tego wyniknąć…


Niewiele zaskoczeń, tu Was nie będę okłamywał, ale chyba żaden czytelnik fantasy na wielkie zaskoczenia nie liczy, prawda? Abstrahując jednak od tego, „Mag bitewny” to całkiem udany debiut autora, który choć z wykształcenia jest na zupełnie innym biegunie zainteresowań niż sugeruje to tematyka jego książki – studiował sztukę i projektowanie i do wypadku, który zmusił go do zmiany stylu życia pracował jako leśnik, a potem zajmował się np. ogrodnictwem i rzeźbiarstwem dla przemysłu zabawkarskiego – zdołał zrobić dobrą powieść. Dobrą i lekką, prostą, ale w niezłym stylu łączącą modne tematy w zgrabną całość.


Oczywiście nie jest to książka z wyższej półki, ale zarówno po tematyce jak i gatunkowej przynależności, trudno byłoby spodziewać się czegoś innego. Jest za to dużo akcji osadzonej w fantastycznym świecie – znajomym, jak wszystkie światy fantasy – epickie momenty, walki, zagrożenia, magię, niezwykłości… Postacie? Proste, ale wyraziste. A całość wciągająca, choć stylistycznie powieść jest niewymagająca, pozbawiona większych ambicji literackich i głębi.


I tak to mniej więcej wygląda. „Maga bitewnego” czyta się szybko, lekko i bez chwili nudy, choć kilka dłużyzn też się wkradło. Czytelnicy otrzymują dokładnie to, czego mogli oczekiwać, nieźle przy tym zilustrowane i ładnie wydane. I chociaż nie jest to wyższa literacka półka, a styl można by dopracować, warto po całość sięgnąć i zanurzyć się w ten świat.

Komentarze