WYRWAĆ
SIĘ Z ZAMKNIĘCIA
Wspomnienia,
które iskrzą jeszcze dziś oczy szklą
Mały
pokój i ja modląc się za ciszą
Która
była mi najbliższą rzeczą, bliższą niż ona i niż on
Bliższą
niż dom gdzie wyrosłem
Brak
pieniędzy i alkohol niszczą proste
Ktoś
powiedział mi opisz to opisuję
- Trzeci Wymiar
Piekło ma wiele twarzy, tak samo jak koszmar.
Horror wcale nie musi być paranormalny, by być horrorem. Wiedzą o tym wszystkie
dzieci z patologicznych rodzin i o tym właśnie traktuje powieść „Filip i
hydra”. Dzieło może i niezbyt oryginalne, bo ileż już podobnych mieliśmy okazję
czytać czy oglądać, ale jednocześnie całkiem przy tym udane. Szczególnie, jeśli
należycie do pokolenia obecnych trzydziestolatków.
Dwie płaszczyzny czasowe. Ten sam bohater. I te
same problemy.
Jako dziecko Filip przechodzi piekło toksycznego
związku rodziców i wiecznego znęcania się ojca nad matką. Wypracowuje wówczas
mechanizmy. Zamyka się w sobie.
Jako dorosły mężczyzna wciąż w owym zamknięciu
tkwi. Próbując wyrwać się z tego wszystkiego stara się ułożyć życie, oddawać
muzycznej pasji, stworzyć dobry związek z Hanią. Wtedy jednak ojciec po latach
nieobecności kontaktuje się z nim i chce spotkać. Czy Filip w ogóle zechce ulec
prośbie rodzica? I czy wyniknie z tego więcej dobrego, czy złego?
Trochę bez przekonania, tak podchodziłem do tej
powieści. Bo temat ważny, ale zgrany, nie ma co się oszukiwać. Zresztą nawet
gdyby nie był zgrany, trudno dobrze go ugryźć, bo gdy się samemu to przeżyło,
łatwo popaść w nadmiernie emocjonalny ton, a gdy nie przeżyło, cóż, realizm
może ucierpieć i to mocno. A Fijałkowski to przecież młody autor na dodatek,
bez większego doświadczenia, co nie wróżyło „Filipowi” dobrze. Ale ciekawski ze
mnie człowiek, daję szansę i w moje ręce trafiło całkiem niezłe dzieło.
Bo poza tym, że jestem ciekawski, jestem też
sentymentalny, kiedy więc zacząłem czytać o bohaterze, którego dzieciństwo
przypadło na podobny okres, co moje, który w szkole myślał o grach, a nie
nauce, który oglądał „Dragon Balla”, musiałem coś do tej lektury poczuć. To w
końcu jedne z elementów wspólnych dzielonych przeze mnie i bohatera. Jest ich
więcej, odkrywać jednak polecam samemu, jeśli jesteście podobni nam wiekiem.
Pozostaje jednak pytanie, jak wypada rzecz istotna,
jeśli nie najistotniejsza, czyli temat trudnego dzieciństwa, patologicznych
relacji rodziców i tym podobnych wątków. Dobrze, to lektura bardziej dla
młodzieży, więc nie ma tu drastyczności, że o prawdziwym szoku nawet nie
wspomnę, ale czuć tutaj atmosferę lęku, niechęci przebywania w domu i
niemożności wyrwania się z piekielnego kręgu dziecięcych mechanizmów obronnych.
Nieco słabiej niestety wypada za to sam styl, bo
Fijałkowski swoje dzieło podaje nam w czasie teraźniejszym, a to udaje się
niestety tylko najlepszym pisarzom. Chuck Palahniuk czy Amy Hempel doprowadzili
do mistrzostwa, ale nawet u takich gigantów, jak Stephen King zawsze czuło się
sztuczność, gdy posługiwali się tym czasem i trochę sztuczności jest i tutaj.
Na szczęście autor dzięki sporej ilości żywych (ale jak na młodzież
ułagodzonych) dialogów, osłabia nieco ten niechciany efekt. A że czyta się to
lekko, nie ma co za wiele narzekać.
Podsumowując: „Filip i hydra” to całkiem udana
opowieść o trudnym dzieciństwie i próbach wyrwania się z niego. Trochę
rozliczeniowa, trochę ku pokrzepieniu serc, ale zarazem i trochę sentymentalna.
Kogo tematyka ciekawi, śmiało może sięgnąć.
A teraz
śpij, teraz śpij i zapomnij o tym
Co
widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś śnij i
Pomyśl,
że to sen, że to wcale nie działo się
Tak
będzie lepiej - śpij.
- Trzeci Wymiar
Mocna książka po którą na pewno warto sięgnąć. Nie da się o niej zapomnieć i zmienia nam trochę myślenie. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń