PODRÓŻ
DO WNĘTRZA ZIEMI
„Made in Abyss” to jednak z tych serii, które im
bliżej są finału, tym czytelnikowi coraz trudniej jest się z nimi rozstać. Ten
świat wciąga, ci bohaterowie angażują nasze emocje, te tajemnice nie pozwalają
się oderwać, a przecież jest tu jeszcze akcja. Jest klimat, są ciekawe pomysły,
niezwykłości, popisy wyobraźni… I nawet jeśli nuta erotyki w wykonaniu
dziecięcych bohaterów wciąż obecna jest na stronach, cykl absolutnie warto jest
poznać i dać mu się uwieść.
Podróż do wnętrza Ziemi trwa. Dotarcie do szóstej
warstwy nie jest jednak końcem podróży Riko i jej przyjaciół, za to na pewno
staje się ważnym jej etapem. Znalezienie schronienia w wiosce wypaczonych to
jedno, bo czy to dziwaczne miejsce w ogóle może dać schronienie? Ważniejsze
jednak są odkrycia, które już czekają na horyzoncie. Potem wszystko może się
zmienić, a to przecież jeszcze nie koniec wyprawy…
„Made in Abyss” to seria, którą uwielbiam. Tak po
prostu. Kupiła mnie już pierwszym tomem i kupuje nadal, mimo że jest tu
wspomniana erotyka z udziałem dzieci. Niby w mangach to nic nowego (pamiętacie
„Dragon Balla”?), jednak w tej serii sprawia wrażenie nie elementu naturalnego,
a dania ujścia fantazjom. Ale przestaje mieć to znaczenie, kiedy tylko
wejdziecie w ten świat. Świat nad krawędzią wielkiej dziury prowadzącej w głąb
ziemi. Można tam znaleźć najróżniejsze dziwne rzeczy, spotkać potwory, ale kto
zejdzie dostatecznie głęboko, nigdy już nie wróci: szaleństwo i śmierć to chleb
powszedni na dalszych warstwach. A wszystko t skrywa mnóstwo tajemnic, które
rozpalają czytelniczą wyobraźnię.
Opowieść jest więc ciekawa, ma świetny klimat,
postacie zapadają w pamięć, a co ważniejsze akcja naprawdę wciąga. Czyta się to
szybko i przyjemnie, choć akurat czytania w przypadku „Abyss” jest naprawdę
sporo. Ale to cieszy, bo z tą opowieścią i tymi bohaterami chce się przebywać,
jak najdłużej. Tym bardziej, że mamy tu i mrok i humor, i wzruszenia i
brutalność, i wiele, wiele więcej. I jaka to świetna zabawa, chociaż przecież
całość oparta została na motywie znanym miłośnikom fantastyki od początku
istnienia tego gatunku.
Wszystko zaś wieńczy znakomita szata graficzna. Co
prawda w siódmym tomie zaczyna być widać zmęczenie autora materią i sporo
uproszczeń, niemniej i tak „Made in Abyss” ogląda się znakomicie, ma klimat,
świetne wykonanie i estetykę odróżniającą serię od innych mang, bo bardziej
kojarzącą się z historiami rysowanymi jedynie ołówkiem i uzupełnionymi o
greyscale, a nie typowymi, dopieszczonymi tuszem i rastrami komiksami z Kraju
Kwitnącej Wiśni. Znakomite wydanie doskonale wszystko to wieńczy, a całość po prostu
porywa i nie pozwala się od siebie oderwać. Dlatego polecam bardzo gorąco i niecierpliwię
czekam na ciąg dalszy.
A jeśli chcecie kupić tomik, znajdziecie go tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz