Rysio Snajper – Kurt Vonnegut

ZBRODNIA I KARA RYSIA


Kolejna mniej znana powieść Kurta Vonneguta pojawiła się właśnie na polskim rynku i znów jest to powieść absolutnie warta poznania książka. Nieważne jaki typ literatury preferujecie, jeśli cenicie ambitną literaturę, będziecie zachwyceni. I będziecie chcieli więcej i więcej, a że to na pewno nie koniec (wciąż doczekaliśmy się wznowień takich dzieł, jak np. „Galapagos” czy „Hokus Pokus”), jest na co czekać.


Rudy Waltz miał pecha. Kiedy był dwunastolatkiem, bawił się karabinem i przypadkiem zastrzelił ciężarną kobietę. Coś takiego zmienia człowieka, coś takiego pozostawia znamię na całe życie. Pseudonim Rysio Snajper przylega do niego na dobre, ale gorsze są wyrzuty sumienia, które sprawiają, że Rudy zmienia się w szukającego przebaczenia aseksualistę. Jak potoczą się jego dalsze losy? I czy ktoś taki, jak on znajdzie w końcu – jeśli nie szczęście, to chociaż – ukojenie? A może czekają na niego tylko kolejne tragedie?


Chyba nie ma człowieka czytającego, któremu trzeba by przedstawiać Kurta Vonneguta. Słyszeć każdy o nim coś tam słyszał, czytać może już niekoniecznie, bo wiadomo, literatura to ambitna, a ludzie się tego boją. Boją, unikają, ale – i to wielkie szczęście – nie wszyscy i wciąż nie brak tych, którzy wiedzą, że literatura wcale nie musi być tylko rozrywką, nawet jeśli bawi czytelnika. I dokładnie taką literaturą jest proza Vonneguta, a „Rysio Snajper” nie jest tu żadnym wyjątkiem.


Zamysł powieści jest prosty, ale z gatunku tych, gdzie prostota jest jedną z sił całości. liczy się bowiem nie stopień skomplikowania treści, a wykonanie całości i to, co ta ze sobą niesie. A wykonanie jest rewelacyjne, do tego dochodzą głębia i przesłanie, a oprócz tego mamy jeszcze genialne wgryzienie się w ludzką kondycję, analiza świata i wszystkiego, co się z nim wiąże, a wszystko to podane najczęściej z czarnym humorem, satyrą i ciętością.


Vonnegut, choć serwuje powieść dla siebie typową, jednocześnie tworząc wariację na temat „Zbrodni i kary”. Tak zresztą wyglądałaby „Zbrodnia i kara” gdyby Dostojewski miał więcej poczucia humoru i  dystansu do siebie, pisarstwa i życia. Jednocześnie waga tematu zostaje zachowana, głębia i prawdziwość uderzają, a śmiech przez łzy, śmiech, który nagle więźnie nam w gardle, uświadamia nam to wszystko tym dobitniej.


Efekt finalny tradycyjnie poraża i zachwyca. To mocna lektura o niewinności i zbrodni, wewnętrznych demonach i kruchości życia ludzkiego i psychiki. Pięknie przy tym wydana, świetnie prezentuje się na półce, ale i tak najlepsza jest zawartość. Szalona,  mocna, nieokiełznana i pięknie liryczna. Chyba nie muszę dodawać, że to absolutne musisz-to-mieć?

Komentarze