SAMOBÓJCZA
MISJA
Jak ten czas zapierdziela, jak powiedziałby to
Ferdynand Kiepski. Albo ja mam tak dobrą pamięć. Bo wciąż odnoszę wrażenie, że
dopiero co zacząłem czytać „The Promised Neverland”, a tu proszę, już mamy
czternasty tomik, a tyle rzeczy się wyjaśniło. Wciąż jednak kolejne czekają na
odkrycie i kolejne przygody do przeżycia. A czekać zawsze jest na co, bo to kawał
świetnego komiksu, który wciąga, intryguje i nie pozostawia obojętnym.
Emma i pozostałe dzieci stają w obliczu kolejnego
ciężkiego wyzwania. Ich przyjaciel jest coraz słabszy, życie ocalić mu może jedynie
lek, a ten znajduje się na kontrolowanej przez demony farmie. Misja wydaje się
samobójstwem, ale nasze dzieciaki już niejedno przeżyły. Jak poradzą sobie z
tym zadaniem? I co czeka na nie na miejscu?
Słodycz, urok, ujmujące postacie, sielska sceneria,
dużo humoru, radości, zabawy i nagle bum!, wszystko kończy się jak ucięte
nożem, a właściwie jak rozszarpane pazurami demona, kiedy bohaterowie
odkrywają, że świat, w którym żyli to ułuda, a dzieci są tu pokarmem dla
mrocznych stworzeń. Tak zaczął się „The Promised Neverland”, seria która mimo
dość szybkiego wyjaśnienia wielu kwestii wciąż nie przestaje intrygować i
urzekać. I chociaż na słodycz i urok praktycznie nie ma już w niej miejsca,
wciąż gdzieś są obecne, nie tylko w humorystycznych dodatkach, jakie
znajdziecie w tomikach.
Przede wszystkim jednak jest to pełna grozy i dynamiki
opowieść o próbach przetrwania i odmienienia losu swojego i wszystkich, którzy
dzielą go z głównymi bohaterami. Akcja, klimat, zagrożenie, tajemnice… Survival
horror spotyka się tu z opowieścią przygodową, a fantastyka z obyczajowymi
elementami. Wszystko to składa się na znakomite i wciągające dzieło, które
czyta się naprawdę świetnie. O wiele lepiej nawet, niż można by początkowo
sądzić. I taki jest tez ten tomik, po którym tradycyjnie pozostaje uczucie
niedosytu.
I jak to wszystko jest znakomicie zilustrowane.
Posuka Demizu operuje bardzo charakterystyczną kreską, która z miejsca wpada w
oko. Co istotne, świetnie oddaje wszystkie strony opowieści, do jej mrocznych
scen (choć szata graficzna jest dość jasna), po urok. Ogląda się to wszystko
równie przyjemnie, co czyta, a jako całość „The Promised Neverland” to po
prostu kawał bardzo, bardzo dobrego komiksu, który kupi zarówno miłośników
horrorów, thrillerów, jak i mocniejszej fantastyki. Jeśli należycie do tych
grup, polecam gorąco.
A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza
do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz