Transformers: Kolekcja G1 #1: Walka o władzę - Bob Budiansky, Simon Furman, Ralph Macchio, Jim Salicrup, Steve Parkhouse, Frank Springer, John Ridgway, Mike Collins, Jeff Anderson

SPIDER TRANSFORMERS


Dziś krótko i na temat, bez zbędnego rozwodzenia się nad kwestią. Tym razem omówię rzecz może na pierwszy rzut oka niezbyt marvelową, ale spokojnie, nie przypadkiem tekst ten znalazł się na tej stronie. Co zatem wspólnego maja Transformers z amerykańskim gigantem komiksowym? Oczywiście wiadomo, że pierwsze komiksy z tej serii wydał właśnie on, rzecz w tym, że jednocześnie w tej pierwszej miniserii do walki między autobotami i deceptikonami włącza się nie kto inny, jak Spider-Man, biegający w owym czasie w czarnym kostiumie. A to już nie lada gratka dla fanów tej postaci.


Ale zacznijmy od fabuły. Jeśli ktoś jeszcze nie wie o czym traktuje ta seria, w skrócie rzecz tyczy się odwiecznego konfliktu między dwoma kosmicznymi rasami robotów. Ci trafiają na Ziemię i tak zaczyna akcja opowieści. Walka przenosi się na nowy grunt, wmieszane zostają w nią nowe postacie, ale do czego to zmierza?


Ważniejsze staje się pytanie, co to ma wszystko wspólnego ze światem Marvela. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mniej więcej tyle, co Marvelowskie komiksy ze świata Gwiezdnych wojen czy Conana (chociaż ten akurat został już włączony do uniwersum na dobre), ale to pozory. Co prawda całość nie należy do kanonu i wielkiego wpływu – a właściwie żadnego – na świat Marvela, ale to nie znaczy, że gościnnie nie pojawia się ktoś znaczący. I tym kimś jest, jak już pisałem, sam Spider-Man, na dodatek z czasów, kiedy na pajęczynach bujał się nad Nowym Jorkiem w czarnym kostiumie. Niby drobiazg, niby Spider nie jest głównym bohaterem, choć jest go całkiem sporo, ale choćby dlatego warto.


Cała reszta to typowe Transformers: wielkie roboty, walka i to tyle. Akcji jest sporo, choć jak na klasyczny komiks przystało, równie dużo tu gadania, rysunki są niezłe, ale bez fajerwerków, a wydanie dobre. Tylko tyle i aż tyle. Kto lubi Pająka, poznać całość powinien, bo to całkiem przyjemny dodatek osadzający go w zupełnie nowych realiach. Tak samo i miłośnicy opowieści o wielkich mecha znajdą coś dla siebie.

Komentarze