Unorthodox: Jak porzuciłam świat ortodoksyjnych Żydów – Deborah Feldman

UCIEC PRZED SZALEŃSTWEM ORTODOKSYJNOŚCI


Książki o ucieczkach z jakichś zamkniętych społeczności czy środowisk co jakiś czas stają się modne. Kiedyś popularne były wspomnienia ludzi, którzy odeszli z sekty, potem moda na nie ograniczyła się do tematyki scjentologów, a w ostatnich latach bestsellerami stały się dzieła traktujące o życiu w krajach muzułmańskich i ucieczkach od arabskich mężów czy z tamtejszych reżimów. Teraz nadszedł czas na opowieść o wyrwaniu się z ortodoksyjnej żydowskiej rodziny, która dobrze wpasowuje się w tę tradycję. I chociaż jest to powieść bardziej kobieca, niż męska, nie tylko przedstawicielki płci pięknej znajdą tu coś dla siebie.


Poznajcie Deborah, nastolatkę mieszkającą w Nowym Jorku. Co w tym jednym z największych i najbardziej znanych miast świata, mieści otwartym i pełnym możliwości, może ją czekać? Wiele, ale nikt nie spodziewałby się, że prawdziwe domowe więzienie, a jednak. Deborah pochodzi bowiem z chasydzkiej rodziny, nie spotyka się z rówieśnikami, nie czyta książek, nie chodzi do kina, nie może nawet posługiwać się angielskim językiem. Ortodoksyjna religia, tradycja, która jest prawdziwym piekłem, zmusza ją do ślubu i nagłego wkroczenia w dorosłe, równie przerażające co dotąd życie. Czy długo da się wytrzymać w tym koszmarze? Jej krewni pokazują, że tak, Deborah nie zamierza jednak długo tego znosić. Tym bardziej, gdy na świat przychodzi jej dziecko, które chce uchronić przed takim losem. Decyduje się zostawić wszystko i zacząć zupełnie nowe życie, ale co ją teraz czeka?


„Unorthodox” to powieść, ale powieść oparta na faktach. Wspomnieniowa. Napisana zresztą przez samą Deborah. Powieść wspomnieniowa, ale i rozliczeniowa, ukazująca prawdę o ortodoksyjnych Żydach. Prawdę niewygodną, brutalną, dla niejednego czytelnika szokującą, ale wartą poznania. Nie jest to książka dla każdego, tym bardziej, iż trudno nie odnieść wrażenia, że po wydarzeniach drugiej wojny światowej o Żydach, niezależnie czego by nie zrobili, nie wypada źle mówić, jeśli nie chce się narażać na etykietę antysemity. Deborah mówi jednak jak jest, nie przejmując się tym, czy brzmi to źle, czy dobrze. Jej książka dla wielu może być niewygodna, ale za to jest wartościowa.


A jak jest napisana? Prosto, ale przyzwoicie. To nie literacko wysublimowane dzieło, które się smakuje, a nie nudząca, nieźle podana literatura faktu. Nieskomplikowana, ale wyrazista i zapadająca w pamięć. Uzupełniona o kilka fotografii (czarnobiałych, by być dokładnym), przypominających nam, że mamy tu do czynienia z autentyczną historią, która stała się kanwą dla serialu Netflixa o tym samym tytule. Dla ciekawych tematu będzie to interesująca i warta odbycia podróż w świat odizolowanej dziewczyny, która w wieku kilkunastu lat nie miała nawet podstawowej wiedzy o tym, jak zmieniać się będzie jej ciało czy co czeka ją po ślubie. Dziewczyny, która postanowiła zawalczyć o swoje i – jak możecie się domyślić, skoro wydała książkę – udało jej się to. Ale jaką przeszła drogę to już musicie odkryć sami.

Komentarze