SZATAŃSKI
PORÓD
Z „Ao no Exorcist” mam jeden zasadniczy problem –
muszę czekać na kolejne tomiki! Po tym, jak na raz pochłonąłem niemal
dwadzieścia z nich, nagle okazało się, że więcej nie wyszło na polskim rynku,
bo dogoniliśmy już japońskie wydanie i trzeba czekać. Teraz w końcu, po kolejnych
miesiącach przerwy, dorwałem najnowszą odsłonę i… Ech, jeszcze zanim zacząłem
czytać, pomyślałem: ale kiedy kolejny? Bo niestety, ale choć na to nie
wygląda, „Ao no Exorcis” to tak znakomity shounen, że nie idzie się od niego oderwać,
a czytelnik chce tylko więcej i więcej. Szczególnie,
że autorka perfekcyjnie potrafi budować intrygę, napięcie, niepewność, zagadki,
akcję… Ale co ja będę Was o tym przekonywał. Sięgnijcie i zobaczcie sami, pamiętajcie
jednak, że ta opowieść uzależnia.
A teraz przejdźmy do nowego tomiku. Co się z nim
dzieje? Co serwuje nam autorka?
Wydarzenia nabierają tempa i powoli zbliżają się do
finału opowieści o przeszłości, kiedy Yuri zmaga się z byciem w ciąży z
dzieckiem Szatana. Zakon Prawdziwego Krzyża oczywiście szykuje się na tą
niecodzienną sytuację. Poród jest coraz bliżej, ale jak wiadomo, przygotowane
egzorcyzmy w niczym nie pomogą. Jednak nadchodzi czas odkrycia co dokładnie
wydarzyło się w tamtej chwili…
„Ao no Exorcist” to taka specyficzna seria, która
została zbudowana na gruncie, gdzie właściwie trudno jest znaleźć cokolwiek
oryginalnego. Główny bohater to chłopak / demon, który kojarzy się z Naruto
(nastolatkiem, w którym zapieczętowano demona), ale i z dragonaballowym Son
Goku, bo tak samo, jak ona jest wiecznie nienażarty. Akcja osadzona jest w
szkole, ale szkole gdzie dzieciaki uczą się walki ze złem, egzorcyzmów,
eliksirów… Zupełnie jak „Harry Potter”, prawda? Oczywiście dochodzi do tego
także wątek niezwykłych istot, które z miejsca kojarzą się z Pokemonami, bo i
przyzywa się je, i wystawia do walki, i podobne typy reprezentują. Wymieniać
można by jeszcze długo, ale chyba już wiecie z czym macie do czynienia.
Powtórką? Tak, ale jakże wciągającą i zachwycającą.
Bo „Ao no Exorcist” to wprost rewelacyjna opowieść,
której tempo, akcja i zagadki nie pozwalają się od niej oderwać ani na chwilę.
Co tam na chwilę, kiedy czytałem po kilka tomików na raz, trudno było zrobić
sobie przerwę i nie chcieć od razu wrócić do egzorcystów choćby tylko jeszcze
na jeden rozdział, a potem następny, jeszcze tylko chwilkę, moment… Wiecie, jak
to jest, prawda? Nie zdarza się często, ale w przypadku tej serii się zdarzyło
i nie zniknęło ani przez chwilę. A przecież na tym nie koniec, bo mamy tu
jeszcze świetnych, sympatycznych bohaterów, którzy z miejsca nas kupują i ten
klimat. Z jednej strony mroczny, pełen niepewności i zagrożeń, z drugiej nie
wolny od humoru czy romantycznych uniesień.
A wszystko to zostało wprost genialne zilustrowane.
Kreska w „Ao” jest dość uproszczona, jak na shounen zresztą przystało, ale
jakże przy tym dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, co widać zwłaszcza w
tłach. Poza tym dochodzi tu dużo mroku, świetne operowanie światłocieniem,
urzekająca dynamika… Po prostu super, aż nie da się oderwać wzroku. Chyba nic
więcej dodawać nie trzeba? Jeśli nie znacie jeszcze przygód dzielnych
egzorcystów, a cenicie shouneny, koniecznie poznajcie tę serię. warto.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz