ŻYĆ Z
DEMONAMI
Wiele serii mangowych czytam regularnie. Do wielu wracam
więcej, niż chętnie i patrząc na te wszystkie tytuły, trudno byłoby mi wybrać
dziesiątkę najlepszych. A mowa oczywiście tylko o nowych tytułach, które dane
mi było poznać w tym roku, a może nawet jedynie tych, które czytałem w
ostatnich kilku miesiącach. Ale „The Promised Neverland” to zdecydowanie jeden
z najlepszych cyklów ostatnich lat. Mrocznych, porywających, tajemniczych i
przy okazji pełnych uroku.
Demony kontra ludzie. Ludzie kontra demony. A może
jednak da się znaleźć inne wyjście?
Nieoczkowane spotkanie z Normanem przeradza się w
wątpliwości natury moralnej. Plan zniszczenia społeczności demonów zostaje
wcielony w życie, jednak Emma nie uważa, by było to dobre wyjście. Chciałaby znaleźć
sposób na pokojową koegzystencję obu gatunków, tym bardziej, że nie wszystkie
fakty na temat wroga zgadzają się z tym, co sama już wie. Czy jednak uda jej
się powstrzymać szaleństwo i odkryć prawdę?
Jedną rzecz muszę powiedzieć na początku tej
recenzji. Nie chciałem tego poruszać przy okazji recenzowania poprzedniego
tomu, bo zbyt wiele bym Wam zdradził, jedna teraz już mogę. „The Promised
Neverland” od początku wydawania opierało się na tajemnicach i zaskoczeniach.
Był jednak jeden element, który od kiedy tylko pojawił się na stronach serii,
miał oczywiste rozwiązanie – mowa o tym, czy Norman przeżył, czy też nie. To
było jasne w chwili, w której poszedł na stracenie i twórcy nie zdołali mnie
przekonać, że naprawdę mogło mu się coś stać. Teraz, kiedy wszystko już jest
jasne, mogę już znów dawać się zaskoczyć. A twórcom nawet w tym temacie udało
się w pewnym stopniu zaserwować coś nieoczekiwanego w temacie Normana.
I takie właśnie jest całe „The Promised Neverland”.
Świetnie pomyślane, zaskakujące, klimatyczne,. Mroczne, krwawe, brutalne, a jednocześnie
pełne uroku, sympatyczne, pełne przygód… Seria ta to połączenie opowieści
przygodowej dziejącej się w świecie fantasy z survival horrorem. Zaludnionej na
dodatek sympatycznymi, uroczymi bohaterami, którzy z miejsca zjednują sobie
naszą sympatię, dzięki czemu możemy bardziej zżyć się z nimi i im współczuć.
Poza tym porywają nas sekrety tego świata, sama akcja, klimat… Wszystko
dlatego, że całość stoi na naprawdę wysokim poziomie wykonania. Także jeśli
chodzi o ilustracje.
Grafiki w serii to zresztą jedna z najlepszych
rzeczy. Proste, urocze i pełne detali doskonale oddają zarówno słodką, jak i
gorzką stronę serii. ogląda się to wszystko z wielką przyjemnością i z równie
wielką czyta. Dlatego ze swej strony polecam serię bardzo, bardzo gorąco. To klimatyczna,
mocna lektura dla miłośników opowieści z dreszczykiem.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz