Topiel - Jakub Ćwiek

TO-PIEL


Jakub Ćwiek w końcu napisał dobrą powieść! Po tym, jak rozczarowałem się takimi dziełami, jak mocno przeciętny „Kłamca”, długo omijałem prozę autora szerokim łukiem i tylko czasem jakieś jego opowiadanie wpadało mi w ręce. Po „Topiel” sięgnąłem zachęcony opisem, zasiadłem z pewnymi obawami, ale na szczęście okazała się dobrą lekturą. Nawet bardzo. Klimatyczną, interesującą i dobrze napisaną.


Fabuła przenosi nas do pamiętanego dla Polaków roku 1997. Jest początek lipca, rozpoczynają się wakacje. Czwórka kolegów wierzy, że mimo marnej pogody, która każdego dnia wita ich deszczem, to lato będzie udane. Będzie ich. Wtedy dochodzi do tragedii. Powódź Stulecia nawiedza kraj, niosąc śmierć i zniszczenie, ale także coś jeszcze. To, co odkrywają chłopcy zmienia wszystko. Nie wszyscy z nich wyjdą z tego żywi.

Pod koniec lipca pomagające powodzianom wojsko znajduje zwłoki jednego z nich. Którego? Jak chłopak zginął? Co wydarzyło się właściwie tamtego dnia? I czy naprawdę warto jest szukać prawdy?


Za co nie lubię prozy Ćwieka? Na pewno nie za styl, bo Jakub pisze dobrze, lekko, przyjemnie i klimatycznie. Problemem są pomysły. „Kłamca” nie dość, że tematycznie mnie nie kupił, to jeszcze poszczególne wątki i poprowadzenie akcji było tam co najwyżej przeciętne. „Grimm City” i „Chłopaków” nawet nie spróbowałem poznać, bo i po co? Książki może i nie ocenia się po okładce, ale już po opisie brzmiącym np. jak samcze wynurzenia skierowane do niewyżytych nastolatków, których kręcą wulgaryzmy chyba już można. Ale już takie „Przez Stany PopŚwiadomości”, dziennik z podróży po kultowych miejscach USA znanych z filmów, książek i seriali mnie kupiły, bo i pomysł dobry, i wykonanie na poziomie. „Topiel” też mnie zaciekawiła – nie oryginalnością, bo już na pierwszy rzut oka rzecz kojarzy się ze znów popularnym za sprawą całkiem udanych ekranizacji kingowskim „To”, ale odwołaniami do dzieł, które cenię – i okazała się dobrą książką.


Co jest w niej dobrego? Na pewno klimat i wykonanie. Styl jest lekki, przyjemny, ale treściwy i to właśnie on buduje nastrój panujący na stronach. Nastrój swojski, dość sentymentalny dla tych, którzy w latach 90. XX wieku mieli na karku kilkanaście lat, ale ponury i tajemniczy. To się Ćwiekowi udało, udała się też zagadka  i klimat. Bohaterowie? Ci skrojeni się prosto, ale na szczęście w dojrzalszy sposób, niż ci, o których losach u Ćwieka wcześniej czytałem. Drugim „To” „Topiel” nigdy nie będzie, tak samo, jak „Stranger Things” (porównywanie do tego serialu kolejnych książek, filmów i komiksów wszelkiej maści, od thrillerów, przez fantastykę po horror stało się już frazesem), ale warto ją poznać. Jako swojską odpowiedź na te tytuły i po prostu kawał dobrego thrillera / horroru na wakacyjne dni.

Komentarze

  1. Interesujący opis książki. Prawdopodobnie się skuszę. Co do twórczości Ćwieka... Pisze on nieźle jednak nie ma chłop ręki do zakończeń. Kłamca nie powiem, podobał mi się. Chłopcy to samo... Jednak w sporej części przypadków zakończenia wołają o pomstę do nieba. Jedynie co mi się podobało od początku do końca to Dreszcz. Serdecznie polecam!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Piotrek
    www.muzykanakolkach.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz