Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia #1 - Nami Hidaka, Satoru Yamaguchi
ODRODZONA
PRAWIE JAKO YAMCHA
Ileż ten tomik już na pierwszy rzut oka wywołał we
mnie skojarzeń. Już sam tytuł z miejsca przypomniał mi o jednotomówce „Dragon
Ball: Odrodzony jako Yamacha”. Temat zresztą też. Ilustracje? Tu z miejsca
miałem wrażenie, jakbym widział „Wrobioną w magię”. Fabuła? Tu już pole do
popisy było większego, bo romans osadzony w świecie fantasty to niemalże
klisza. Co z tego się zrodziło? Specyficzna, lekka opowieść dla dziewcząt,
bardziej skupiona na akcji i romansie, niż humorze, ale też i nie wolna od
odrobiny dowcipów. Nie do końca spełniona, ale warta przeczytania, jeśli
lubicie takie klimaty.
Główna bohaterka ma siedemnaście lat, chodzi do
szkoły, uwielbia grać i… umiera. Wypadek przerywa jej życie. Dziewczyna nigdy
już nie ukończy szkoły, nie dorośnie, nie… Właśnie, czy aby na pewno?
Tu na scenę wkracza świat fantasy i Catarina Claes,
ośmioletnia rozpieszczona księżniczka, pewnego dnia w trakcie zabawy doznaje
urazu. W wyniku zranienia odzyskuje jednak wspomnienia z poprzedniego życia –
czyli życia siedemnastoletniej dziewczyny, która zginęła w wypadku! Gdy nasza
bohaterka uświadamia sobie, że odrodziła się w grze otome, jako czarny
charakter, postanawia wykorzystać swoją wiedzę o fabule gierki, by pokierować
tym, co się dzieje. Problem w tym, że Catarina jest czarnym charakterem i
jakiejkolwiek ścieżki nie wybierze, czeka ją zły koniec…
Skojarzenie z mangą „Dragon Ball: Odrodzony jako
Yamcha” to jedna z tych rzeczy, przez które sięgnąłem po niniejszą mangę. Drugą
było to, że zawsze lubię poznawać nowe serie i dawać im szansę. Co w tym
wypadku przeważyło, chyba nie muszę mówić. Jako fan „DB” cenię tamten tomik,
gdzie autor zabawił się wszystkimi najważniejszymi motywami serii, jednocześnie
robiąc rzecz spójną z kanonem serii. Tu na nic takiego nie mogłem liczyć,
skupiłem się wiec na tym, by oczekiwać od
mangi dobrej zabawy. czy ją dostałem? Po części tak, bo to niezła lektura,
mająca szanse przerodzić się z kolejnymi częściami w coś naprawdę ciekawego,
ale akurat tyle wystarczyło.
Fabuła jest prosta, ale sympatyczna. Podobnie rzecz
ma się z samymi bohaterami. Jest tu akcja, jest miłość, zagrożenia,
baśniowo-fantasy świat, który wcale taki bajkowy nie jest itd., itd. Bohaterka
wie do czego to wszystko zmierza, ale nie wie jeszcze jak to dla niej może się zakończyć,
a z jej świadomości znajdowania się w grze wypływa wiele zabawnych sytuacji.
Owszem, humoru mogłoby być zdecydowanie więcej, bo aż o to się prosiło, ale z
drugiej strony lepiej mniej niezłego, niż dużo takiego, którego strawić by się
nie dało.
Szata graficzna w wykonaniu debiutanta też jest
całkiem niezła. To czysta, prosta robota, dobra, ale rzemieślnicza. Autor nie
operuje charakterystycznym stylem, ale dobrze oddaje charakter mangi i kto wie,
może za parę lat wyrobi sobie bardziej rozpoznawalną kreskę. Wszystko to
wieńczy jak zwykle dobre wydanie i… Co tu dużo mówić, kogo temat ciekawi,
śmiało może sięgnąć i dać się wciągnąć w świat niezobowiązującej rozrywki.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz