Festiwal strachu - Graham Masterton

FESTIWAL HORRORÓW      

You'll see the horrors of a faraway place,
Meet the architects of law face to face.
See mass murder on a scale you've never seen,
And all the ones who try hard to succeed.

- Joy Division


„Festiwal strachu” powraca na polski rynek i miłośnicy horrorów, jeśli jeszcze nie czytali tej książki, mogą już zacierać ręce. Nie dość bowiem, że jest to zbiór opowiadań jednego z najlepszych pisarzy gatunku, to jeszcze są to naprawdę świetne teksty, pokazujące całe spektrum tematów i motywów, stanowiąc dobry przekrój przez literaturę brytyjskiego mistrza. A wszystko to zawarte w niezwykle klimatycznych historiach, które czasem posiadają także drugie dno.


Jeśli chodzi o treść, trudno tu właściwie rozpisywać się na jej temat. Mamy bowiem opowiadania różne, w których Masterton eksploruje całe bogactwo tematów: od horroru fastfoodowego, przez nową wersję „Portretu Doriana Graya”, na odkurzeniu motywu Świętego Mikołaja skończywszy. Autor ukazuje nam tu cierpienie i obrzydliwości, dziką obsesję miłości i seks w niemal pornograficznej postaci. I robi to jak zwykle znakomicie.


„Festiwal strachu” to stary, dobry Masterton. Jego ostatnie powieści było nieco łagodniejsze, na pewno mocno stonowane jeśli chodzi o rozbuchane zawsze opisy seksualnych doświadczeń bohaterów, tu tak nie jest. Graham Masterton serwuje nam prawdziwy popis chorej wyobraźni, gdzie groza, brutalność i beznamiętno-namiętne kopulowanie są ze sobą nierozerwalnie splecione w jeden, jakże atakujący nasze zmysły klimatem produkt finalny. Bo horror to w końcu seks i przemoc – tak, jak cała nasza obecna popkultura. Na tym się opiera, tym ma epatować i to dostajemy w „Festiwalu strachu”. I już samo to by wystarczyło, bo nie sięga się po opowieści grozy, by nie dostać czystego, niezmąconego zastrzyku adrenaliny. Ale Mastertonowi to nie wystarczyło, posunął się jeszcze dalej – i jest to rzecz nie tylko zrozumiała, ale i naturalna.


Bo co poza niesieniem mocnych przeżyć stanowi podstawową funkcję horroru? Rozsławiona przez Kinga teza o konserwatywnej naturze opowieści grozy mówi jasno, że tak jak opowieści snute przy ognisku miały na celu przestrzegać ludzi przed zapuszczaniem się nocą w miejsca, gdzie może spotkać ich coś złego, tak i horror ma być ostrzeżeniem, działającym na podświadome i świadome lęki czytelnika. Masterton idzie tym razem nieco dalej i skłania nas do zastanowienia nad ludzką naturą, niektórymi zachowaniami czy zjawiskami. I robi to w sposób zapadający w pamięć, a przy okazji bardzo przyjemny pod względem stylu. Stylu niby prostego, a jakże przy tym treściwego i literacko satysfakcjonującego.


Wszystko to składa się na znakomity zbiór opowiadać. Czasem inspirowanych życiowymi wydarzeniami (niektóre z historii zakulisowych są równie nastrojowe, co sama fikcja), czasem innymi dziełami (Masterton zawsze słynął z inspirowania się tworami innych – i to tak intensywnego, że ocierającego się o plagiat, czego tu na szczęście się nie doświadcza), za każdym razem udanych i klimatycznych. Polecam gorąco zarówno fanom autora, jak i wszystkim miłośnikom mocnych wrażeń.


Dziękuję wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze