ZGOTOWAĆ
SWÓJ LOS
Walka na dania trwa. Sytuacja, w jakiej znaleźli
się bohaterowie nie jest godna pozazdroszczenia, ale żaden z nich nie traci
zapału do pojedynków. A przy okazji sama seria nie traci nic ze swej jakości i
rozrywkowej wartości, dlatego na miłośników shounenowych zmagań jak zwykle
czeka tu blisko dwieście stron wyśmienitej zabawy.
Souma nie ma lekko. Jak zawsze. Ale lekko nie mają
też pozostali buntownicy, którzy tylko dzięki swojej upartości pozostali w
szkole. Problem w tym, że teraz czeka ich starcie z Elitarną Dziesiątką. Od
tego zależy ukończenie trzeciego etapu. Ale czy to w ogóle jest możliwe? W
końcu wszystko zostało pomyślane tak, by pokazać, kto tu naprawdę rządzi.
Jednocześnie pora dowiedzieć się co tak naprawdę kieruje Azamim i poznać nieco
faktów z przeszłości!
„Kulinarne pojedynki” to seria, w której powiedzenie
„zgotować swój los” nabiera zupełnie nowego znaczenia. Bo tu od tego, co
ugotujesz, zależy wszystko – twoja przyszłość, twoja kariera, twoje miejsce w
hierarchii… Nie wystarczy wiedzieć tyle, ile się zje, tu trzeba wciąż odkrywać
coś nowego, wciąż się doskonalić, szkolić, szukać, zagłębiać wiedzę… Bo nie
ważne czy jest się adeptem sztuk walki, czy sztuki kulinarnej, droga do
mistrzostwa jest taka sama, dlatego przygody Soumy spodobają się właściwie
każdemu miłośnikowi shounenów i bitewniaków, nawet jeśli za staniem przy
garnkach nie przepada.
Shounen to zresztą taki specyficzny typ mangi,
gdzie wcisnąć da się właściwie wszystko, byle spełniało kilka podstawowych
zasad: musi bohater wybraniec, walki, dużo przeciwności losu, sporo humoru,
wrogowie, doskonalenie się, pojawiający się z czasem przyjaciele, nuta erotyki…
Wszystko to znajdziecie w „Kulinarnych pojedynkach”. Podane w odpowiednio
dynamiczny sposób, zabawne, wciągające, pełne zwrotów akcji i sympatycznych
postaci, którym chcemy kibicować. Zabawa jest przednia i nie zostawia miejsca
na nudę.
Za to pobudza apetyt. Dania są tu odwzorowane z
takimi detalami i tak wspaniale wyglądają, że chciałoby się wgryźć w nie.
Lepiej jednak nie ślinić tomiku – kartki i farba drukarska nie są szczególnie
smaczne, a i szkoda dobrej mangi – za to gdyby naszła Was ochota samemu
upichcić to, co serwują bohaterowie, nic nie stoi na przeszkodzie. W każdym z
tomików znajdziecie przepisy na te dania, uproszczone tak, by mógł je zrobić
laik, ale równie zachęcające, co menu z kart komiksu. I chociaż nie wszystkie
produkty łatwo dostaniecie na polskim rynku, coś da się z tego zrobić.
Reasumując, „Kulinarne pojedynki” to kawał
smakowitej serii. Pyszny mangowy kąsek, po który chce się sięgać nie raz. A
przy okazji wcale nie kaloryczny. Polecam i życzę smacznego.
Komentarze
Prześlij komentarz