PRAKTYKA
MIŁOŚCI W TEORII
„Teoria miłości” to jedna z najlepszych komedii
romantyczno-erotycznych, jakie czytałem. Może dlatego, że skierowana jest do
dojrzalszego czytelnika, więc i nawet mimo niewyszukanego humoru wcale nie jest
głupia? A może dlatego, że porady serwowane przez autora scenariusza, chociaż
absurdalne, są w rzeczywistości bardzo pomocne, dzięki czemu można tę serię
traktować jak poradnik miłosny? Jakakolwiek nie byłaby odpowiedź, „Teoria
miłości” to świetna historia, po którą warto sięgnąć jeśli cenicie sobie dobry
humor i miłosne uniesienia.
Zdobyć kobietę to jedno, ale utrata cnoty to już
zupełnie inna sprawa. Co ciekawe, Yarahata ma niebywałą szansę na osiągnięcie
tego celu. Tego nawet on nie może zrujnować! A może jednak? To, co zaczyna się
jak okazja do niezobowiązującego seksu, wkrótce może skończyć się porażką i to
wcale nie wbrew woli chłopaka!
Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że „Teoria
miłości” to jeszcze jedna komedia romantyczna spod szyldu ecchi – czyli
łagodnej erotyki, która koncentruje się na pokazywaniu seksownych kobiet w
wyzywających pozach, ubranych w skąpe stroje czy świecących odrobiną golizny.
Na szczęście jej twórcy nie chcieli serwować nam kopii niezliczonych dzieł tego
typu. Owszem, zachowali wszystko to, co w gatunku najlepsze, a zatem i wszystko
to, czego oczekują miłośnicy, wszystko to jednak wcisnęli w fabułę, która miała
jeden prosty cel: przekazać autentyczną wiedzę o zdobywaniu serca kobiety w
zabawny sposób.
Udało się i to jeszcze jak. Zabawa z „Teorią
miłości” jest przednia, ale oferuje też naukę poprzez zabawę. Duch mistrza
wymyśla najróżniejsze dziwne nazwy dla swoich technik uwodzenia płci
przeciwnej, ale kryją się za nimi pożyteczne rzeczy, które pomagają mężczyznom
zmienić się, a przy okazji zrozumieć nieco kobiety. Ten wymiar mangi na pewno
przypadnie do gustu tym, którzy poszukują drugiej połowy, ale i trafność
spostrzeżeń na pewno docenią zarówno ci będący już w zawiązkach, jak i kobiety.
Zresztą chociaż mamy tu do czynienia z mangą skierowaną do płci brzydkiej,
także czytelniczki nie będą zawiedzione, czytając szalone perypetie postaci.
A wszystko to zwieńczone zostało iście rewelacyjną
szatą graficzną. „Teoria miłości” jest pod tym względem nieco cięższa i
bardziej skupiona na detalach. Oczywiście także tych erotycznych. Dzięki temu
zadowoleni są z niej zarówno faceci, którzy kolokwialnie mówiąc mają na czym
zawiesić wzrok, jak i kobiety – w końcu erotyki wcale nie jest tu wiele, a
fajtłapowate wpadki chłopaków na tym polu na pewno je rozbawią. Najważniejsze
jednak, że ilustracje doskonale pasują do treści, a bezbłędna mimika
autentycznie urzeka.
Bez przedłużania zatem: jak zwykle polecam gorąco.
Aż szkoda, że kolejny tom będzie już ostatnim. Za to na pewno nie będzie Wam
szkoda czasu spędzonego w tym towarzystwie.
Mangę kupicie tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz