Wujek Sknerus i Kaczor Donald #3: Pod kopułą - Don Rosa

PRZEŁOMOWY I PORUSZAJĄCY


Dwa poprzednie tomy serii „Wujek Sknerus i Kaczor Donald”, w której zebrane są prace Dona Rosy, zawierały w sobie właściwie ten sam materiał, co wydane w Polsce wcześniej tomy „Kaczogród, tom 4: Don Rosa” i „Komiksy z Kaczogrodu, tom 3”. Tom trzeci jest nieco inny. Co prawda w całości składa się z komiksów, które w naszym kraju były już publikowane, jednak wiele z nich to rzeczy od dekad nie wznawiane i trudno dostępne dla tych, którzy chcieliby je poznać (jak choćby opublikowana w „Mickey Mouse 12/1992” „Praca na wysokości”, po polsku wydana ledwie rok po premierze). A poznawać jest co, bo jak zawsze opowieści Rosy są po prostu genialne, a że w tym albumie czeka na Was jedno z najlepszych jego dzieł, „Gdy czas się zatrzymał”, tym bardziej warto.


W „Pod kopułą” Sknerus wyrusza na poszukiwanie podmorskich skarbów. We wspomnianym już „Gdy czas się zatrzymał” Bracia Be wpadają na pomysł zamrożenia czasu, by bezkarnie ukraść złoto naszego Kaczora. Rzecz w tym, że nie mają pojęcia, jakie wiążą się z tym problemy. W kolejnych opowieściach Donald zatrudni się przy czyszczeniu okien w wieżowcach, potem zdobywa supermocne a wreszcie zostaje architektem krajobrazu. Później nasi bohaterowie raz jeszcze odwiedzą znanych nam małych Indian i wrócą do Tybetu. A to, jak się domyślacie, nie wszystko.


Jaki jest ten tom „Wujka Sknerusa i Kaczora Donalda”? Tylko jedna odpowiedź ciśnie się na usta: rewelacyjny, a jaki mógłby być? Don Rosa to bezwzględny mistrz kaczych opowieści, co prawda sam siebie nie ceni aż tak bardzo, pozostając wielkim fanem komiksów Carla Barksa, do których wciąż się odnosi albo które często kontynuuje (w tym tomie mamy aż dwie takie opowieści), jednak dla mnie przerósł swojego mistrza. Widać to zarówno w wypełnionych wszelkimi smaczkami i elementami, które czytelnik musi odszukać fabułach, jakie zostały sporządzone z dojrzalszym podejściem do tematu, ale też i wielkim sentymentem, jak i zaskakująco realistycznej szacie graficznej.


Każdy z komiksów Rosy bawi i uczy, jest świetną opowieścią przygodową albo doskonałą komedią, a przy okazji zarówno dzieciom, jak i dorosłym serwuje coś, co przemówi konkretnie do nich. Czytając jego dzieła za każdym razem dostrzega się coś więcej i za każdym razem bawią tak samo, jak na początku, a czytelnik tylko bardziej docenia geniusz pomysłów Rosy i wykorzystanie rozległej wiedzy z przedmiotów ścisłych. Ale poza tym czeka tu na nas wiele ciekawych dodatków zdradzających kulisy powstawania poszczególnych historyjek i autobiografię Rosy, pokrywającą się z datami publikacji zebranych tu komiksów.


I nie zabrakło też dodatkowych ilustracji, w tym grafiki z 1991 roku przedstawiającej krewnych Skenrusa przy jego grobie. Grafiki stanowiącej  idealne podsumowanie wtedy jeszcze niewydanego opus magnum Rosy, „Życia i czasów Sknerusa McKwacza” – epilogiem, jakiego Disney nie pozwoliłby autorowi nigdy stworzyć, chociaż Riosa i tak przełamał tabu śmierci w opowieściach o Kaczkach - a będącej częścią inicjatywy „Hey, Daisy, Whatever Happened To Scrooge?”. W 1985 roku na potrzeby magazynu „Der DONALDIST” poproszono różnych autorów o przygotowanie grafik na podstawie powyższego pytania. Wielu z nich poszło w klimaty dowcipów rysunkowych, Rosa stworzył coś takiego: przełomowego i poruszającego. Zupełnie, jak jego komiksy i to najlepsze podsumowanie wszystkiego, co napisałem powyżej. Jeśli cenicie dobrą, mądrą rozrywkę dla każdego, poznajcie koniecznie – jeśli jeszcze jakimś cudem nie znacie. Zakochacie się i będziecie wracać do całości raz za razem.


Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze