NA
KRAWĘDZI PORAŻKI
Na czternasty tomik „Dragon Balla Super” nawet
Japończykom przyjdzie jeszcze poczekać. Ale ponieważ w formie rozdziałów
ukazało się już trzy czwarte materiału, który się w nim znajdzie, postanowiłem
przyjrzeć się jemu poprzez ten pryzmat i cóż właściwie mogę powiedzieć, jeśli
nie to, że jest tak, jak było dotąd. A to znaczy, że jest może i bez
oryginalności, ale za to z urokiem, szybkim tempem i lekkością, które
gwarantują naprawdę dobrą zabawę.
Walka z Moro trwa. Gokū mimo treningu z Merusem i
dopracowania ultra instynktu nadal nie jest w stanie wygrać z wrogiem. Gdy sytuacja
wydaje się beznadziejna, z Yardrat powraca Vegeta, który opanował technikę,
jakiej nie był w stanie przyswoić sobie nawet Gokū. Jego starcie z Moro zaczyna
przechylić szalę zwycięstwa na korzyść ziemskich herosów. Nie dość bowiem, że
Vegeta stał się niezwykle silny, to jeszcze jest w stanie uwolnić wchłonięte
przez wroga dusze, a co za tym idzie osłabić jego moc. Czy to jednak wystarczy,
żeby go pokonać?
Co można powiedzieć o tej części przygód naszej
ekipy, jak nie to, że jest taka sama, jak ostatnie trzy tomy? Tu nie ma wielkich
zaskoczeń, treść jest wtórna, ale akcja jest na tyle udana i wciągająca, że nie
ma miejsca na nudę. Nie ma też powodów do rozczarowań, bo Toriyama daje radę,
nawet jeśli nie odzyskał twórczej sprawności, której ostatnim przebłyskiem był
znakomity „Jaco z galaktycznego patrolu”.
Plusy tego tomu? Szybkie tempo, dobra dynamika
walk, klimat, kilka scen przypominających o dawnej świetności i dowcipy. Do tego
świetne rysunki, organicznie zbędnych rozmów do minimum i znów chwilami przywracanie
starego dobrego Vegety, którego brakowało nam wcześniej, a który nadal jednak
pozostaje jedynie cieniem siebie. Na szczęście dostaje on tutaj swoje pięć
minut i może poszaleć, znów na chwilę czując się kimś lepszym od Gokū, a nie pozostającym
w jego cieniu.
Minusy? Wtórność wątków, powtórki walk, powtórki
schematów… Mniej Jaco, a więcej Moro też nie wychodzi opowieści na dobre, ale
tym razem wróg jest mniej irytujący. Poza tym wątek ze zmartwychwstaniem
Nameczan wypada jakoś nieprzekonująco, jak i jego tłumaczenie zresztą. Podobnie,
jak oddzielanie dusz od Moro.
Komentarze
Prześlij komentarz