Faithless #1 - Brian Azzarello, Maria Llovet

JEŚLI SPOGLĄDASZ W OTCHŁAŃ…


Erotyka to jeden z najniższych jakościowo gatunków – nieważne w literaturze to, kinie, czy komiksie. Odpowiednik śmieciowego jedzenia i „muzyki” (tak, należę do tych ludzi, którzy muzyką tego gatunku nazwać nie są w stanie) disco polo. Są wyjątki od tej reguły, z tym, że wtedy trudno jest mówić o dziełach erotycznych, a zupełnie innym gatunku, jedynie erotyką przesyconym. I tak jest właśnie w przypadku „Faithless”, nowej serii od Briana Azzarello, łączącej fantastykę z seksem i nagością. Brzmi kiczowato? Ale dzięki talentowi ojca „100 naboi” opowieść ta zmienia się w naprawdę dobrą, wartą poznania historię. Oczywiście skierowaną do dorosłego czytelnika.


Miłość. Seks. Odkrywanie siebie. Magia.
Poznajcie Faith, dziewczynę, jakich wiele. Z tym, że ona akurat jest nieco inna od reszty, bo pasjonuje się magią. Może i jest to dziwne, ale jakiś cel w życiu trzeba sobie znaleźć, prawda? Jej przyjaciele nie widzą w tym nic złego, problem jednak jest taki, że magia rzeczywiście działa. Ale jak wiadomo, jeśli człowiek zbyt długo spogląda w otchłań, otchłań zaczyna spoglądać na niego. A skoro jest magia, są też i inne rzeczy, w które ludzie mogą wierzyć albo nie, a które mogą wywrzeć wpływ na Faith. Tylko jaki on będzie?


Nie chcąc za bardzo zagłębiać się w treść i zdradzać Wam szczegóły, bo na tym etapie opowieści nie mogę odnieść się do wielu elementów, do których chciałbym, ale postaram się opowiedzieć Wam o „Faithless” to i owo bez wnikania w te drobiazgi. A zatem dzieło Azzarello nie jest oryginalne. Nie jest też szczególnie pomysłowe. Trudno jednak w opowieści mocno skoncentrowanej na erotyce szukać czegoś nowatorskiego. Tak samo trudno jest to znaleźć w połączeniu seksu i fantastyki – udało się to nielicznym, jak chociażby Chuckowi Palahniukowi. Ale w tej serii nie chodzi o serwowanie fabularnych nowości, a dobre wykonanie. O żonglowanie motywami i schematami, bawienie się opowieścią i uczynienie z erotyki czegoś, co mogliby przeczytać czytelnicy mający zbyt wiele ambicji, by sięgać po tytuły do niej zaliczane.


I dokładnie to oferuje nam „Faithless”. Jeśli chodzi o komiksy traktujące o seksie, jest to jedna z najlepszych serii. Pełna i typowej erotyki, i pełnych namiętności scen, i obyczajowych momentów, i bardziej dynamicznych scen, zapewni dobrą rozrywkę na udanym poziomie. Do tego wszystkiego dochodzi znakomita szata graficzna, prosta, czysta, klasyczna wręcz, uzupełniona o stonowany, wyśmienicie pasujący do niej kolor (komiksy erotyczne zawsze były dopracowane pod względem estetycznym, ale i tak warto to docenić) i świetnie wydana.


Cenicie komiksy Azzarello? Chcecie opowieści erotycznej, która przekona Was, że nawet ludzie inteligentni mogą czytać reprezentantów tego gatunku? A może po prostu dobrego komiksu dla dorosłych? To jest rzecz dla Was.

Komentarze