Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia #2 - Nami Hidaka, Satoru Yamaguchi
PECHOWA
REINKARNACJA
Pierwszy tom „Odrodzonej jako czarny charakter w
grze otome…”, choć nie do końca spełniony, okazał się całkiem pozytywnym
zaskoczeniem. Bałem się, że będzie to przeciętna komedyjka, a tymczasem
dostałem naprawdę niezłą historię, przy której może nie wybuchałem śmiechem
zbyt często, ale bawiłem się naprawdę dobrze. I równie dobrze, jeśli nie lepiej,
bawiłem się w trakcie lektury tomu drugiego.
Główna bohaterka naszej mangi miała pecha. Najpierw
ten pech sprawił, że straciła w wypadku życie, a potem odkryła, że odrodziła
się w grze otome, jako Catarina. Nie byłoby tak źle, bo nasza dziewoja zna ścieżki
fabularne tej produkcji, gdyby nie to, że jej bohaterka albo kończy na wygnaniu
(a jak tu przeżyć i za co?!), albo jako trup (tu kwestii prze…życia nawet nie
ma co rozważać). Ale mimo to się nie poddaje i stara się znaleźć sposób by
odmienić swój los i przetrwać, a nawet zyskać coś więcej. Problem w tym, że
nadal ma wielki talent do pakowania się w kłopoty…
Mang o reinkarnacji w tej czy innej postaci nie
brakuje. Poprzednio pisałem głownie o jednotomowym dodatku do „Dragon Balla”
zatytułowanym „Odrodzony jako Yamcha”, bo był tematycznie najbliższy omawianemu
przeze mnie tytułowi, ale to tylko jedna z wielu podobnych historii. Spójrzcie
tylko na takie tytuły, jak „Shinigami DOGGY” czy „Ballad x Opera”, gdzie zmarły
nastoletni bohater zostaje wysłannikiem bóstw, na drodze do odzyskania swojego
dawnego życia. w odróżnieniu od nich jednak „Odrodzona jako czarny charakter w
grze otome” ma świadomość tego, jak potoczą się jej dalsze losy i z tym próbuje
walczyć.
I, jak się domyślacie, to właśnie to jest źródłem
wszystkich komicznych sytuacji w mandze. Bohaterka zna już pewne metody na
zmienienie swojego losu, który i tak zmierza ku tragicznemu finałowi, niemniej
im bardziej się stara, tym więcej miesza w swoim życiu. Koleżanka, która miała
stać się jej wrogiem, zakochuje się w niej, co komplikuje relacje na zupełnie
innych polach. Bohaterów jest tu zresztą wielu, akcja zagęszcza się, wzajemne
zależności splatają się coraz bardziej, a co z tego wyniknie?
Dla czytelnika dużo dobrej zabawy. Zaskoczeń tutaj
nie ma, tak więc i finał opowieści nikogo nie zdziwi, ale za to można się
pośmiać i rozerwać w niezobowiązujący sposób. I o to właśnie chodzi. Tym
bardziej, że rzecz jest naprawdę przyjemnie narysowana – chociaż debiutujący
autor nie wyrobił sobie własnego stylu – i ładnie wydana. Lepiej bawić się będą
co prawda dziewczyny i kobiety, niż faceci, ale i płeć brzydka nie będzie
zawiedziona. Ja ze swej strony polecam, jeśli lubicie podobne klimaty albo
macie ochotę na komedię fantasy.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Bardzo mi się podobała wersja anime. Nie wiedziałem, że ma zostać wydana w Polsce manga
OdpowiedzUsuń