ŚWIĄTECZNA
WISIENKA
Pierwszy tom „Pamiętników Wisienki” był tylko albo
aż niezłą, za to bardzo przyjemnie zilustrowaną rozrywką dla całej rodziny.
Drugi już zdecydowanie bardziej urzekł mnie fabułą, dostarczając bardziej
życiowej opowieści. Po trzeci sięgnąłem jednak głównie dlatego, że rzecz
traktuje o Bożym Narodzeniu, jednym z moich ulubionych, jeśli nie ulubionym
okresie roku. I nie żałuję, bo chociaż jeszcze daleko mi do wejścia w
świąteczną atmosferę, przy „Ostatnim z pięciu skarbów” bawiłem się bardzo
przyjemnie i poczułem nawet całkiem sporą dawkę sentymentu, który połaskotał
tkwiące gdzieś we mnie struny, pamiętające odczuwaną tylko w dzieciństwie magię
Świąt.
Jest zima, pada śnieg, rok powoli się kończy, a co
za tym idzie zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i jak każde dzieci, tak i
Wisienka, myśli już o choince, prezentach i tym, podobnych rzeczach. Ale
oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie wpadała na trop jakiejś zagadki, którą
należałoby rozwiązać. I rzeczywiście, a na dodatek jest to zagadka mocno z
Gwiazdką związana.
Wszystko dotyczy niejakiej Sandry, młodej
introligatorki o smutnych oczach, która wydaje się mieć problemy z pamięcią.
Ale skąd się one biorą i co to właściwie oznacza? Skąd ten smutek? I dlaczego
Sandra tak bardzo nie lubi Świąt Bożego Narodzenia? Wisienka i jej przyjaciółki
znów zaangażują się w śledztwo, które pozwoli młodej kobiecie wrócić do
dzieciństwa i zmierzyć się z traumami. Ale czy wyjdzie zwycięsko z tego
starcia?
Należę do ludzi, którzy chociaż uwielbiają Święta
Bożego Narodzenia, uważają, że jest dla nich czas tylko w konkretnej porze roku
i niemal z alergiczną odrazą reagują na wszelkie próby wciskania gwiazdkowej
atmosfery już w październiku czy listopadzie – a tak niestety robią sklepy na
każdym niemal kroku. Alergią też powinienem reagować na wydawanie jesienią komiksów
tego typu, ale tak nie jest. Z jednej strony dlatego, że wypuszczane w ciągu
roku różne serie – czy to „Kaczogród”, czy „Garfield”, czy wreszcie „Fistaszki”
– w ten czy inny sposób niemal za każdym razem oferują gwiazdkowe opowieści,
więc już trochę przywykłem. Z drugiej strony zawsze mogę z takim albumem
zaczekać do grudnia – nic mu się przecież nie stanie. Z trzeciej zaś wreszcie
jeśli komiks jest dobry, nie ma znaczenia, kiedy toczy się akcja, i tak warto
go poznać.
A „Pamiętniki Wisienki” są dobre. To po prostu
miła, pouczająca lektura, dzieciom niosąca konkretne przesłanie i wartości,
dorosłym zaś serwująca porcję sentymentów. Są tu przygody, jest akcja,
tajemnice i wreszcie klimat, który jest naprawdę przyjemny i udany. Do tego
dochodzi udana szata graficzna: prosta, cartoonowa kreska spotyka się tu z
nastrojowym kolorem, dodającym jej realizmu. Wszystko zaś wieńczy świetne
wydanie w twardej oprawie, na papierze kredowym i o dużym formacie. „Pamiętniki
Wisienki” to po prostu dobry komiks dla dzieci. Warto go poznać, a i na
świąteczny prezent dla młodych czytelników będzie, jak znalazł.
Komentarze
Prześlij komentarz