Jaka jest Wasza ulubiona mangowa seria komediowa? Spokojnie,
dam Wam chwilę do zastanowienia. (…) I co, wiecie już? Skoro tak, to jaka jest
Wasza odpowiedź? Jeśli nie powiedzieliście „Yotsuba!”, to chyba tylko dlatego,
że jakimś cudem czy też może tragicznym zrządzeniem losu jeszcze nie
poznaliście serii Kiyohiko Azumy. Nie ma bowiem lepszej serii humorystycznej,
niż opowieść o naszej zielonowłosej dziewczynce, która – dziewczynka, nie
opowieść – powoli na swój sposób odkrywa kolejne dziwa tego świata.
A co odkrywa tym razem? Jak zwykle zwyczajne,
codzienne rzeczy, które dla nas są czymś najzupełniej normalnym, na co nie zwraca
się uwagi, a dla niej stanowią szczyt niezwykłości. Jedną z nich są… bańki
mydlane, które tym razem łączą się ze znienawidzonym przez Yotsubę Yandą! Poza tym
dziewczynka zobaczy, jak się robi makaron udon, odkryje uroki aparatu fotograficznego,
wybierze się na zbieranie kasztanów, zje pizzę, a wreszcie przeżyje wielką
tragedię, kiedy okaże się, że Dziuretta wcale nie jest silniejsza od
podwórkowego psa i takie spotkanie może się dla niej skończyć prawdziwą
katastrofą…
„Yotsuba!” to komedia idealna. Nic innego, nie przychodzi
mi do głowy, kiedy myślę o tej serii. Czytałem niejedną mangę humorystyczną (że
wspomnę zarówno klasyki, jak „Dr. Slump” czy nowsze rzeczy w stylu „Mistrza
romansu Nozakiego”). Czytałem mnóstwo komiksowych komedii: europejskich, jak „Asteiks”,
„Smerfy” czy „Lou”, amerykańskich w stylu komiksów o disnejowskich kaczkach czy
„Garfielda” czy polskich – komiksy Michała Śledzińskiego, FIL-a czy
Baranowskiego. Oglądam wiele komedii, od „Nagiej broni”, przez filmy z Luisem
De Funesem, po współczesne produkcje w stylu kolejnych „Strasznych filmów”. A „Yotusba!”
i tak albo je bije, albo dorównuje im jakością. Jeśli chodzi o mangi, nic nie
może się z nią równać, jeśli rozpatrywać ją na tle ogółu jedynie „Fistaszki” i „Garfield”
dostarczają mi podobnej rozrywki. I to chyba najlepsza ocena, jaką tej serii
mogę wystawić.
Co to sprawiło? Geniusz prostoty „Yotsuby!”. Głowna
bohaterka to dziecko, które nie za bardzo rozumie nawet proste sprawy. Przez to
wszystko odbiera w specyficzny, przerysowany sposób. Każda czynność to dla niej
pretekst do szaleństw i pakowania się w dziwne sytuacje, a jej humory potrafią rozbroić
każdego. My zaś śledzimy jej życie niemal dzień po dniu, bo każdy rozdział to
właściwie kolejna doba z jej życia. Kej i otaczających ją ludzi, których traktuje
z bezpardonową bezpośredniością. Patrzymy na to wszystko, uczestniczymy w tym,
śmiejemy się, ale i widzimy wiele prawd, satyry i potężnej siły wymowy.
I zachwycamy ilustracjami. Grafiki są proste, ale dopracowane,
tła oddane z genialną precyzją, a sama Yotsuba, celowo przez autora uproszczona,
by wyróżniała się na tle całej reszty, doskonale pasuje do wszystkiego, co ją
otacza. Efekt finalny to coś więcej, niż tylko suma scenariusza i rysunków, coś
więcej niż jedynie dodanie do siebie poszczególnych elementów – bo po prostu
zachwyca, zniewala, porywa i śmieszy. Jeśli lubicie dobre komiksy, które Was
rozbawią, poprawią humor i sprawią, że zadumacie się na chwilę, sięgnijcie
koniecznie po tę serię. Satysfakcja mocno podszyta zachwytem gwarantowana.
Serię kupicie tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz