Tę historię zna chyba każdy – nawet jeśli jakimś
cudem jeszcze jej nie widział, na pewno o niej słyszał. Teraz, za sprawą
komiksu, każdy może przekonać się jak pierwotnie miała wyglądać, zanim
scenariusz przeszedł ostateczne poprawki. I chociaż nic nie zastąpi wybitnego
filmu Ridleya Scotta, warto tę wersję opowieści poznać i raz jeszcze przeżyć
opowieść o zmaganiach załogi kosmicznego statku z tajemniczym, morderczym
kosmicznym bytem. A przy okazji to bezcenny skarb dla prawdziwych miłośników
sagi, który daje im szansę odkrycia opowieści takiej, jaka zrodziła się w
umyśle scenarzysty na samym początku.
Frachtowiec Snark wraca z kosmicznej misji
wydobywczej na Ziemię. Podróż przebiega bez zakłóceń do chwili, kiedy załoga
odbiera sygnał nieznanego pochodzenia. Czyżby w kosmosie istniało inteligentne
życie? Wszyscy mają nadzieję, że tak i uda im się nawiązać pierwszy kontakt z
obcymi, dlatego obierają kurs na opuszczoną planetoidę. To, co jednak zaczyna
się jakże obiecująco, bo odkryciem obcego pojazdu i starożytnej piramidy,
zmienia się w koszmar, którego nikt z załogi może nie przetrwać…
Dan O'Bannon pierwszą wersję scenariusza „Obcego”
napisał w roku 1976, chcąc przerobić swój wcześniejszy, komediowy film „Dark
Star” na rasowy horror. Inspirował się przy tym żelazna klasyką kina SF z lat
50., w tym m.in., „Zakazaną planetą”. Zrodziła się z tego fabuła, która zanim
trzy lata później trafiła w końcu na kinowe ekrany, przeszła wiele zmian
(ostateczny kształt filmu stał się zasługą zarówno jego reżysera, Ridleya
Scotta, producentów, jak i współscenarzysty Ronalda Shusetta), stając się
jednym z najlepszych obrazów science fiction w dziejach. Realistycznym,
przekonującym, bardzo zwyczajnym w swej niezwykłości i skupionym na klimacie.
Teraz, po latach, scenarzysta komiksowy Christiano
Seixas, postanowił odgrzebać pierwotny scenariusz O’Bannona sprzed wszelkich
zmian i przedstawić go w formie komiksu. I dobrze, że tak się stało, bo to
kawał świetnej opowieści. Jakże różnej od kinowego hitu, ale jednocześnie
bardzo mu bliskiej. O zmianach nie chcę się wypowiadać, bo ich odkrywanie
stanowi sedno lektury, ale tutaj nawet Obcy ma zupełnie inny wygląd, niż ten
zaprojektowany potem przez H. R. Gigera. Inny jest też klimat, chociaż to
głównie zasługa rysownika, ale zabawa jest naprawdę znakomita, nawet jeśli
każdy czytelnik przyzna, że dobrze się stało, iż niektóre sceny zostały
wyrzucone z wersji filmowej.
Scenariusz to pełna akcja opowieść SF, w której nie
brak intrygujących kwestii i świetnych pomysłów, którą czyta się jednym tchem.
O wiele lepiej, niż większość komiksów z Alienami czy powieściowe adaptacje
filmów. Jeśli zaś chodzi o rysunki, to te są udane, chociaż cała opowieść
zyskałaby, gdyby wykonać ją w bardziej oldschoolowy, klasycznym stylu,
uzupełnionym o stonowaną kolorystykę i realizm rodem z „Sagi o Potworze z
Bagien” czy pierwszych tomów „Sandmana”. Na szczęście to, co dostajemy też ma
swój urok. Dostosowane do naszych czasów, oferuje dość realistyczną, choć
jednocześnie uproszczoną pod względem designu postaci szatę graficzna, pełną
popisów wyobraźni i komputerowych fajerwerków. Odpowiedzialnemu za ilustracje Guilherme
Balbiemu udaje się zaserwować nam sporo klimatycznych scen, a całość jest
dynamiczna i miła dla oka.
Jako całość zaś, „Alien. Oryginalny scenariusz” to rzecz która musi koniecznie znaleźć się na półce każdego fana Obcych i pozycja godna polecenia wszystkim miłośnikom science fiction. Razem z wydanym wcześniej komiksem „Alien 3. Oryginalny scenariusz” (trójka bowiem to część, która od przeszła takie zmiany, że to, co ostatecznie widzieliśmy w kinach, niewiele przypominało pierwotny scenariusz) stanowi doskonały dodatek do alienowej kolekcji. Ale i bardzo dobrze sprawdza się jako samodzielne dzieło.
Komentarze
Prześlij komentarz