Dobranoc, Punpunie #4 - Inio Asano

ŻYCIE, KTÓRE NAS GWAŁCI

 

Wydawnictwo Kotori ma w swojej ofercie wiele świetnych tytułów mangowych. Jeden z nich jednak bije na głowę je wszystkie, a mowa oczywiście o genialnej serii Inio Asano, „Dobranoc, Punpunie”. Serii tylko dla dorosłych – i to na dodatek tych, którzy szukają mocnych, głębokich i poruszających tak emocjonalnie, jak i intelektualnie opowieści – ale absolutnie wartych polecenia każdemu.

 

O czym jest ta historia? O życiu. O dojrzewaniu kogoś, kto dojrzały – przynajmniej emocjonalnie – być nie potrafi. Punpun w swoim życiu przeżył już wiele, chociaż pozostaje wciąż młody. Większość z tego to były jednak straty i porażki, przetykane seksualnymi fascynacjami i rozmowami z tym, co nasz bohater uważa za Boga. Co teraz na niego czeka? Co przyniesie los i kolejne dni? I w jakie kolejne tarapaty wpakuje się nasz bohater?

 

Spotkałem się z wieloma słowami krytyki odnośnie mang Inio Asano. Wielu czytelników – definitywnie mocno niedojrzałych i niegotowych na takie dzieła – sarkała na nadmiar erotyki czy wulgarności. I najwyraźniej nie była w stanie przebić się przez tę powierzchowność w kierunku tego, co w dziełach autora najważniejsze – czyli prawdziwego życia. Życia brudnego i wulgarnego, życia, które przecież zawsze obraca się wokół seksu (obejrzyjcie jakiś film, przeczytajcie książkę czy komiks – nawet te młodzieżowe, superbohaterskie, gdzie biuściasta bohaterki w obwisłych kostiumach prężą swoje nienaturalne ciała, by się o tym przekonać). Ale też i życia ponurego, depresyjnego, w którym zawsze czeka nas więcej zawodów, niż pozytywnych zaskoczeń. Które więcej zabiera, niż daje. I które prędzej nas zgwałci i zostawi zmasakrowanego na poboczu, niż pogłaszcze po głowie.

 


I dlatego „Dobranoc, Punpunie” (po japoński imię bohatera oznacza zarówno wściekłość / gniew, jak i intensywny zapach) tak mocno przemawia do serca i umysłu. To prosta opowieść o rodzinie, miłości, dojrzewaniu, nienawiści, seksie, ludziach i świecie. Przełamana tym, co można uznać za fantastykę, ale równie dobrze i za omamy, intryguje tym bardziej i na takiej samej zasiądzie, na jakiej intrygowały seriale pokroju „Wilfred”, gdzie to, co niezwykłe, stawało się częścią życia w iście przerażający swą naturalnością sposób. Asano wszystko to łączy w porywającą i poruszającą całość, która pod każdym względem stanowi jedną z najlepszych serii mangowych dostępnych na polskim rynku.

 

Także pod względem graficznym. Jego prace to rzadko spotykany nawet na japońskim rynku hiperrealizm, pełen mroku i doskonałego uchwycenia właściwie wszystkiego, co uchwycone zostać powinno. Tu nawet celowe uproszczenia są po prostu rewelacyjne dla oka. Nad każdą stroną czytelnik chce – i powinien – się zatrzymać. Chce się zanurzyć, podziwiać, zachwycać. Bo nawet jeśli patrzy na skrajny brud, jest to brud piękny i fascynujący. Czyli taki, jak cała ta manga. Kto jeszcze jej nie czytał, powinien nadrobić to koniecznie. ale uwaga, po wszystkim pozostanie takie uczucie niedosytu, że będziecie od razu chcieli załapać za wszystkie inne prace Asano. A i tak wraz będzie Wam ich mało.

 

Tytuł kupicie tutaj:




Komentarze