GDZIE
GARGAMEL NIE MOŻE, TAM BABĘ POŚLE
Po chwilowej przerwie w wydawaniu klasycznych tomów
„Smerfów”, w trakcie której mieliśmy okazję poznać najnowsze ich przygody,
Egmont wraca do albumów tworzonych przez niezapomnianego Peyo (z pomocą
współscenarzysty, Yvan Delporte). I jest się z czego cieszyć, bo wydany właśnie
komiks „Smerfetka” to kolejna porcja świetnej rozrywki dla całej rodziny, która
nic się nie zestarzała, a wręcz z czasem ceni się ją coraz bardziej.
Na niniejszy album składają się dwie opowieści. W
głównej, tytułowej, Gargamel znów ma dość tego, jak Smerfom wszystko się układa
i wychodzi. Znów chce je złapać w swoje ręce i wykorzystać do własnych celów.
Tym razem jednak wpada na iście szatański plan i z gliny tworzy ją – Smerfetkę.
Jego własny Smerf trafia do wioski małych, niebieskich stworków, by siać zamęt.
Nikt jednak nie spodziewa się, co przyniesie pojawienie się dziewczyny w
osadzie pełnej mężczyzn…
W drugiej opowieści, zatytułowanej „Głód u Smerfów”
nadchodzi zima, więc Smerfy muszą przygotować zapasy na ten okres. Dochodzi
jednak do wypadku, który sprawia, że czeka ich głodowanie. Jak w takiej
sytuacji mają przetrwać? Czy uda im się znaleźć jedzenie? I co wyniknie z tej
próby?
Chciałem w tym miejscu napisać, że „Smerfetka” to
jeden z najlepszych tomów serii, ale… No właśnie, patrząc na moje recenzje
poprzednich części, można by dojść do wniosku, że każdy tom stworzony przez
Peyo jest jednym z najlepszych. Taka jest jednak prawda, ale właściwiej
należałoby powiedzieć, że wszystkie komiksy tego autora trzymają taki sam,
wysoki poziom i każdy równie mocno zachwyca. I nawet jeśli kontynuatorzy
starali się, jak tylko mogli, żeby zbliżyć się do prac mistrza, wciąż to jego
dzieła pozostają tymi najlepszymi.
„Smerfetka” to trzeci z kolei album „Smerfów”,
czyli pochodzący z okresu, kiedy Peyo miał najlepsze i najświeższe pomysły.
Każdy kto czytał choć jeden z tomów jego autorstwa – a trudno uwierzyć, by
znalazły się osoby, które tego nie zrobiły – wie doskonale, jak świetne musi
być to dzieło. Kto nie czytał, niech ma świadomość, że czeka tu na niego
klasyczna, nieco baśniowa seria fantasy pełna przygód, akcji, niebezpieczeństw
i trudów zwieńczonych zawsze morałem. Dodatkowo druga historia, która dzieje
się w zimę, doskonale wpasowuje się w klimat jaki panuje – albo przynajmniej
powinien panować – za naszymi oknami.
A wszystko to podane zostało w tradycyjnie
wyśmienity sposób – zarówno pod względem fabularnym, graficznym, jak i
edytorskim. I to cieszy. Na rynku nie brakuje komiksów dla dzieci. Pełno mamy
zarówno klasyki, jak i współczesnych dzieł. „Smerfy” jednak to jedna z
najlepszych propozycji w swoim gatunku i rzecz, którą poznać powinien każdy,
dlatego zachęcam Was do zanurzenia się w ich szalony, zabawny, ale i
pocieszający świat.
A wydawnictwu
Egmont dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz