Niedawno pisałem, że „Dobranoc, Punpunie” to
najlepsza seria, jaką ma w swojej ofercie wydawnictwo Kotori. A co znajduje się
na drugim miejscu ich publikacji? Oczywiście genialna „Yotsuba!”, która
jednocześnie stanowi nie tylko najlepszą komedię z jego oferty, ale i jedną z najlepszych
humorystycznych serii w dziejach mangi. Najnowszy jej tom zaś tylko potwierdza
po raz kolejny, że cykl ten znać warto, bo niewiele rzeczy potrafi rozbroić
czytelnika z taką mocą i skutecznością.
Co w tym tomie czeka na naszą szaloną dziewczynkę?
Tygrys podejmuje się nauczenia jej wiązania kokardy. Ważniejsze jednak jest to,
co nadciąga, czyli Halloween. Yotsuba już cieszy się na przebieranie, ale i
zbieranie słodyczy. Tylko, że tata twierdzi, że słodycze są niezdrowe! Na
koniec zaś na naszą bohaterkę czeka niezwykłe wydarzenie – biwak! Co ją jednak
na nim spotka? I co z niego wyniesie?
„Yotsuba!” to jakże niepozorna seria. Ot kolejna
opowieść o dziecku, które próbuje poradzić sobie z problemami, jakie zsyła mu
świat i inni ludzie, można by powiedzieć. Ile było już takich opowieści? Ile
dzieci przeszło do historii popkultury? I ile podobnych pytań jeszcze muszę
zadać, by pokazać Wam, jak niewiele dzieliło dzieło Azumy od stania się kopią
podobnych mu tworów czy utonięcia w morzu tego typu historii. Na szczęście to,
co wyszło spod jego ręki, okazało się tak doskonałe, że pobiło zdecydowaną
większość konkurencji i sprawiło, że „Yotsuba!” stała się jedna z tych mang,
które absolutnie każdy powinien poznać. Nie ważne czy ma dziesięć, pięćdziesiąt
czy sto lat.
Skąd ta siła tej serii? A z prostej przyczyny:
geniuszu autora w przemienianiu codziennych spraw i wydarzeń, które dla nas są
normalnością, w prawdziwie gigantyczne wyzwania dla głównej bohaterki. Azuma,
zupełnie jak sama Yotsuba, wynajduje w normalności rzeczy, na które my byśmy
nie zwrócili uwagi, próbując je wytłumaczyć na sposób rozumienia dziecka, które
właściwie niczego nie rozumie i odkrywa w nich rzeczy autentycznie
rozbrajające. Co więcej u niego rozbroić potrafi dosłownie wszystko, nie tylko
humor sytuacyjny czy słowny.
I tu docieramy do rysunków, które są iście
perfekcyjne, choć nas pierwszy rzut oka wyglądają bardzo prosto. Spójrzcie
tylko na miny Yotsuby albo na to, jak wygląda zamknięta w śpiworze czy
przebrana za dynię. Wyraz jej twarzy czy jej gesty (swoją drogą, by odróżnić ją
od innych postaci, autor rysuje ją w sposób prostszy i bardziej cartoonowy, niż
resztę) – trudno się nie zaśmiać, ale i trudno też nie ulec urokowi Yotsuby
(tak, jako bohaterki, jak i serii). I to właśnie wielka siła tego komiksu. Siła
rozbrajania czytelnika, który siada by chwilę poczytać, a potem orientuje się,
że nie może odłożyć tomiku na półkę przed jego skończeniem.
Jednocześnie wszystko to nie jest wcale głupie. A
przy okazji zupełnie inaczej opowieść odbiorą dzieci, inaczej młodzież, a w
jeszcze inny sposób dorośli. Dlatego polecam ją każdemu i z niecierpliwością
czekam na ciąg dalszy.
Tytuł kupicie tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz