Asteriks #11: Tarcza Arwernów - Rene Goscinny, Albert Uderzo

Z TARCZĄ CZY NA TARCZY?

 

W zeszłym roku wydawnictwo Egmont wznowiło kilka tomów serii „Asteriks”. Część z nich należała do klasyki pisanej przez Goscinnego, część była późniejszymi albumami – choćby „Asteriks i Latraviata”, który powstał już bez udziału tego legendarnego scenarzysty o polskich korzeniach. Teraz, idąc za ciosem, wydawca postanowił wypuścić na rynek kolejne wznowienia, a wśród z nich znalazł się też komiks „Tarcza Arwernów”(znajdziecie go w ofercie księgarni TaniaKsiazka) – jedenasta część przygód dzielnych Galów, pochodząca z najlepszego okresu serii, co sprawia, że jest to opowieść graficzna, którą znać powinien każdy miłośnik tak Asteriksa i Obeliksa, jak i komiksów w ogóle.

 

Poznajcie tarczę Wercyngetoryksa. Była jednym z przedmiotów, które ten rzucił pod nogi Juliusza Cezara, gdy przegrał z nim walkę. Od tamtej pory imponująca tarcza wędrowała z rąk do rąk, przegrywana, odbierana i oddawana za alkohol…

I tak oto Juliusz Cezar wpada na pomysł, by zostać wniesionym na tarczy do stolicy Arwenii, gdzie nadal dochodzi do ataków na Rzymian. Ma to być zwieńczenie jego podboju i upokorzenia ludu. Ale pozostaje kwestia, gdzie teraz owa tarcza się znajduje? I gdzie w tym wszystkim miejsce dla Asteriksa i Obeliksa?

 

Lubić komiksy, a nie znać „Asteriksa”, to jak uwielbiać podróżować, a nie zwiedzić nigdy żadnego z cudów świata. Ta seria jest klasyką i klasą samą w sobie, jednym z arcydzieł, które przeczytać powinien każdy – tym bardziej, że skierowane jest do czytelników w każdym wieku, a przy okazji mimo upływu lat nic nie straciła ze swej aktualności, siły i jakości. Na polskim rynku co miesiąc ukazuje się kilkadziesiąt, a może i ponad sto albumów (jeśli liczyć mangi i magazyny), mnóstwo wśród nich jest opowieści dla całej rodziny i absolutnej klasyki, a jednak „Asteriks” wciąż pozostaje jednym z najlepszych z nich.

 


Dlaczego? Bo to seria genialna w swej prostocie. Frazes? Być może, ale taka jest prawda. René Goscinny, który w swojej karierze stworzył wiele wielkich i kultowych opowieści („Lucky Luke”, „Iznogud” czy „Mikołajek” to tylko niektóre z nich), w „Asteriksie” wspina się na wyżyny swojego talentu, dzięki czemu opowieść jest tak doskonała. Z jednej strony mamy tu bowiem świetne przygody, które autentycznie wciągają, z drugiej doskonały humor bawiący, jak niewiele innych (humor, w którym mamy też miejsce na wiecznie aktualną satyrę), a wreszcie także i inteligentną zabawę historycznymi ciekawostkami, stereotypami czy motywami. Wszystko to wieńczy obowiązkowy morał, ale morał podany w przystępny sposób, bez nachalnego dydaktyzmu.

 

Za to z naprawdę doskonałą szatą graficzną. Klasyka europejskiego komiksu nigdy nie jest źle narysowana, ale „Asteriks” i tak pozostaje najbardziej złożony w swej prostocie (także na polu kolorystycznym), dzięki czemu wszystko wygląda tu tak doskonale i z miejsca wpada w oko. Razem wzięte zaś daje nam naprawdę urzekającą, wciągającą i porywającą lekturę, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Dobrze więc, że Egmont coraz wznawia ten cykl.

 

Sprawdźcie też inne komiksy i nowości w księgarni TaniaKsiazka.pl.





Komentarze