Dziewczyna do wynajęcia #2 - Reiji Miyajima

DZIEWCZYNA I CHŁOPAK

 

„Dziewczyna do wynajęcia” to ze wszech miar typowa komedia romantyczna, oparta na komicznych pomyłkach. Typowa, ale ze względu na swój ogólny charakter, skierowana głownie do płci brzydkiej. Chociaż każdy, kto lubi opowieści o miłości typu „poznali się, nienawidzą się, ale na końcu i tak będą razem”, będzie usatysfakcjonowany. I znajdzie sporo powodów do śmiechu i uśmiechu, bez nachalnego epatowania emocjami.

 

Kazuya został rzucony przez dziewczynę, więc wynajął sobie specjalistkę od randek. Pech chciał, że pozwolił babci myśleć, że to jego autentyczna dziewczyna, przez co teraz musi udawać, że rzeczywiście jest w związku. Ale skąd brać na to pieniądze? A tymczasem coraz więcej osób, w tym jego ex, wie o jego nowej dziewczynie i sytuacja się komplikuje. Czym skończy się to wszystko? Szczególnie, że oboje nie pałają do siebie sympatią, a ciągle na siebie wpadają nawet w życiu prywatnym?

 

Po tytule i zapowiedziach swoistej erotyki, można być zaskoczonym, czytając „Dziewczynę do wynajęcia”. To nie komiksowa wersja „Pretty Woman”, w której facet zakochuje się w wynajętej prostytutce. To też nie swoista polemika z „Video Girl Ai”, z którą seria się kojarzy, a która przesycona była nagością. „Dziewczyna do wynajęcia”, choć pewne erotyczne aspekty posiada, to przede wszystkim komedia i to taka, która wcale nie atakuje nas także romantyzmem. Bo na każdym polu jest rzeczą stonowaną, łagodną i nastawioną na serwowanie nam kolejnych komicznych pomyłek, czym ma zapewne przekonać nas, że może tym razem rzecz nie skończy się happy endem, a bohaterowie na koniec nie będą razem.

 


Wracając jednak do samej opowieści, mamy tu bohatera nieudacznika, jego jeszcze mniej zdolnych kolegów, dziewczynę która na co dzień jest pomijaną przez wszystkich szarą myszką, by w ramach płatnych randek przeistaczać się w ideał oraz wiele postaci pobocznych. Bohaterowie zmuszeni zawrzeć umowę, odkrywają siebie, poznają coraz lepiej, ale… niewiele to zmienia. Ona jest nieznośna, on fajtłapowaty, ich umowa przynosi korzyści dla obu stron, ale nie tak do końca. A z wszystkim tym wiąże się wiele komicznych sytuacji, które sprawiają, że czytelnik autentycznie się śmieje, zamiast tylko uśmiechać.

 


Oczywiście świetna jest tu także szata graficzna. Niby prosta, ale kreska jest dopracowana, ma swój charakter, a tła tradycyjnie wypadają realistycznie. Do tego bohater, tak jak powinien, jest dostatecznie nijaki by każdy czytelnik płci męskiej mógł się z nim identyfikować – i ma wiele znajomych problemów – a bohaterka ładna i seksowna. A wszystko to ma w sobie także całkiem sporo uroku i naprawdę dobrze wygląda.

 

A razem wzięte daje kolejną dobrą serię. Serię do pośmiania się i rozerwania. Ja bawię się dobrze i nie żałuję ani chwili spędzonej z serią.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.








Komentarze