Karneval #26 - Touya Mikanagi

WALKA Z KAFUKĄ TRWA

 

„Karneval” jeszcze żyje! Oczekiwanie na kolejne tomiki może co prawda sprawić, że czytelnik zapomnie o tej serii – cóż poradzić, takie jest tępo powstawania kolejnych rozdziałów – ale prędzej czy później opowieść ta do nas wraca. A że zawsze wraca z porcją całkiem udanej treści, chyba nikt nie ma powodów do narzekań.

 

Yogi walczy z Munawią. W trakcie tego pojedynku udaje mu się osiągnąć nie lada cel: zniszczyć źródło energii, które wykorzystuje Kafuka. Ale kto tak naprawdę zwycięży w tym starciu? I co jeszcze się wydarzy?

 

Przy okazji recenzowania poprzednich tomów tej serii pisałem, że czasem dostajemy tu opowieść stricte kobiecą, czasem taką, która przemawia bardziej do facetów, a czasem i połączenie tych dwóch estetyk. Tomik dwudziesty szósty to powrót do tej męskiej strony „Karnevala”, której nie brakowało i w poprzednich częściach, a która teraz bierze górę nad historią.

 

Co to właściwie oznacza? Więcej akcji, walk, dynamiki… „Karneval” od początku skupiny był na konkretnej akcji właśnie i zagadkach, z tym że cały czas przeplatał je z momentami, gdzie królowały słodycz, urok, lekkość, zwiewność, kobiece przywiązanie do detali i dodatków, strojów, słodkich zwierzątek. Tym podobnych elementów było pełno, kontrastując z całą resztą. A tu dominuje właśnie ukazanie starć, epickie sceny i fantastyka. Ale i pod tym względem jest to wszystko mocno kobiece, bo utrzymane w estetyce najsłynniejszych mang pań z grupy Clamp, więc wszystko pozostaje skierowane do grupy docelowej.

 


Nieważne jednak czy szukać w tym kobiecej czy męskiej opowieści, „Karneval” jest udaną historią dla tych, którzy lubią fantastykę i urok. Fantastykę stonowaną, ale jednak mającą w sobie to coś, co przemawia do wyobraźni, pełną delikatności i zwiewności. Całość ma swój klimat i charakter, a przy okazji jest po prostu sympatyczną lekturą, nieco odmienną od typowych dzieł skupionych na podobnej tematyce, a przy okazji bardzo miło dla oka zilustrowaną.

 

Lubicie takie klimaty? To jest to rzecz dla Was. Nieskomplikowana, ale i nierozczarowująca, balansująca na granicy rozdzielającej różne gatunki i estetyki i robiąca to w udany sposób. Ja nadal dobrze się bawię sięgając po kolejne tomy i nie mam wątpliwości, że z Wami będzie tak samo.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze