„Karneval” jeszcze żyje! Oczekiwanie na kolejne
tomiki może co prawda sprawić, że czytelnik zapomnie o tej serii – cóż poradzić,
takie jest tępo powstawania kolejnych rozdziałów – ale prędzej czy później opowieść
ta do nas wraca. A że zawsze wraca z porcją całkiem udanej treści, chyba nikt
nie ma powodów do narzekań.
Yogi walczy z Munawią. W trakcie tego pojedynku
udaje mu się osiągnąć nie lada cel: zniszczyć źródło energii, które
wykorzystuje Kafuka. Ale kto tak naprawdę zwycięży w tym starciu? I co jeszcze
się wydarzy?
Przy okazji recenzowania poprzednich tomów tej
serii pisałem, że czasem dostajemy tu opowieść stricte kobiecą, czasem taką,
która przemawia bardziej do facetów, a czasem i połączenie tych dwóch estetyk. Tomik
dwudziesty szósty to powrót do tej męskiej strony „Karnevala”, której nie
brakowało i w poprzednich częściach, a która teraz bierze górę nad historią.
Co to właściwie oznacza? Więcej akcji, walk,
dynamiki… „Karneval” od początku skupiny był na konkretnej akcji właśnie i zagadkach,
z tym że cały czas przeplatał je z momentami, gdzie królowały słodycz, urok, lekkość,
zwiewność, kobiece przywiązanie do detali i dodatków, strojów, słodkich
zwierzątek. Tym podobnych elementów było pełno, kontrastując z całą resztą. A tu
dominuje właśnie ukazanie starć, epickie sceny i fantastyka. Ale i pod tym
względem jest to wszystko mocno kobiece, bo utrzymane w estetyce
najsłynniejszych mang pań z grupy Clamp, więc wszystko pozostaje skierowane do
grupy docelowej.
Nieważne jednak czy szukać w tym kobiecej czy
męskiej opowieści, „Karneval” jest udaną historią dla tych, którzy lubią
fantastykę i urok. Fantastykę stonowaną, ale jednak mającą w sobie to coś, co
przemawia do wyobraźni, pełną delikatności i zwiewności. Całość ma swój klimat
i charakter, a przy okazji jest po prostu sympatyczną lekturą, nieco odmienną
od typowych dzieł skupionych na podobnej tematyce, a przy okazji bardzo miło
dla oka zilustrowaną.
Lubicie takie klimaty? To jest to rzecz dla Was. Nieskomplikowana,
ale i nierozczarowująca, balansująca na granicy rozdzielającej różne gatunki i
estetyki i robiąca to w udany sposób. Ja nadal dobrze się bawię sięgając po
kolejne tomy i nie mam wątpliwości, że z Wami będzie tak samo.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz