Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia #4 - Nami Hidaka, Satoru Yamaguchi
Pierwsze dwa tomy serii „Odrodzona jako czarny
charakter w grze otome” nie kupiły mnie jakoś szczególnie. Czytało się je bez
bólu, ale nie śmieszyły mnie tak, jak na to liczyłem i nie powaliły na kolana. Trzeci
jednak okazał się sporym pozytywnym zaskoczeniem, wszystko dzięki nowemu złemu
i ciekawemu wątkowi z nim związanemu. I równie dobry jest też czwarty, który dostarcza
kolejnej porcji dobrej zabawy w szalonym świecie fantasy.
Catarina stara się przetrwać w grze otome i zjednać
sobie ludzi, ale ostatnio nastąpiły na nią tajemnicze, bezpodstawne ataki,
które niemal zrujnowały jej starania. Teraz dziewczyna, z pomocą przyjaciół,
musi skonfrontować się z Siriusem – odpowiedzialnym za wszystko chłopakiem władającym
czarną magią. Ale to wcale nie największy problem. Oto bowiem zbliża się
ceremonia ukończenia szkoły. Niby nic takiego, ale w świecie gry to wydarzenie
ma jedno znaczenie: jest finałowym epizodem, a od tego zależy wszystko. Czy Catarina
skończy dobrze, czy źle? I kto zostanie ukochanym Marii? Nikt nie spodziewa się
tego, co nadciąga…
Fabuła tej serii jest prosta: główna bohaterka
umiera, odradza się jednak jako bohaterka gry – cóż tytuł mówi wszystko – i stara
się w niej odnaleźć. Myk jest jednak taki, że gra to romantyczne fantasy, a ona
jest główną złą, której losy nigdy nie kończą się dobrze. Dlatego postanowiła
działać i zjednać sobie otoczenie, ale nie jest łatwo. Problem z tym, że z
czasem udaje jej się to aż za dobrze, co też może stanowić problem, bo przez
to, że lubi ją coraz więcej ludzi, wiele związków nie dochodzi do skutku, a to
musi mieć swoje konsekwencje. Do tej pory jednak wiedziała, jak sobie radzić, a
teraz wkroczyła na ścieżkę gry, której za życia nie przeszła.
Efekt jak zawsze jest komiczny, ale tez i bardziej
mroczny. Akcja jest tu konkretna, tempo nie jest szybkie, ale nie jest także
zbyt powolne. Żarty za to stały się lepsze niż w pierwszych dwóch częściach i zachowują
poziom z poprzedniego tomiku, a wpadki bohaterki, która momentami wydaje się
być pozbawiona choćby grama intelektu, mają swój urok. Dzięki temu tomik
pochłania się lekko, szybko i przyjemnie.
Do tego mamy udaną szatę graficzną, prostą, ale
sympatyczną i ładne wydanie. Ale seria ma też swój minus: w każdym tomiku czeka
na nas bonusowe opowiadanie, w którym bohaterka śni wszelkie wariacje na temat
gry. Mogło by to być ciekawe, ale całość napisana została językiem tak prostym,
że aż prostackim – typowym dla light noveli, a za to właśnie tego typu
opowieści nie lubię.
To jednak tylko drobiazg, wspomniany na marginesie
(fakt, że za każdym razem miałem o tym napisać i zapominałem, mówi sam za
siebie). Cała reszta natomiast to dobra zabawa. Tak dla fanów komedii
romantycznych, jak i zabawnych opowieści fantasy.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz