Do ostatniej kropli krwi – Graham Masterton

SZALEŃSTWO OGARNIA MIASTO

 

Masterton nie próżnuje. Mimo swoich lat i olbrzymiej ilości dzieł już wydanych, nie wypalił się zawodowo i wciąż raczy nas kolejnymi swoimi powieściami. Wśród nich jest popularnym cykl thrillerów o Kattie Maguire, którego najnowszy tom pojawia się właśnie na polskim rynku. I chociaż dreszczowce to gatunek nudy i wyeksploatowany, a „Do ostatniej kropli krwi” to już jedenasta część cyklu, zabawa wciąż jest znakomita, odpowiednio brutalna i nastrojowa i bije na głowę zdecydowaną większość współczesnych kryminałów.

 

Kattie znów musi mierzyć się z problemami i złem. Ginie bowiem Garret Quinn, sędzia który miał ogłosić wyrok odnośnie gangstera, a także jej ex kochanek. Już samo to wystarczyłoby, żeby nasza bohaterka miała,  co robić, tym bardziej, że półświatek zwraca się przeciwko niej, ale szaleństwo narasta z każdą chwilą: zepchnięta do rzeki kobieta z dzieckiem, strzelanina przed pubem, zabity handlarz narkotyków, bomba w laboratorium farmaceutycznym… Gdy miasto ogarnia gorączka, Kattie będzie musiała rozwiązać zagadkę, zmagając się jednocześnie z nowym szefem i mediami, podczas gdy na horyzoncie wisi już wojna gangów, która może doprowadzić do kolejnej, jeszcze większej tragedii…

 

O Mastertonie można powiedzieć wiele złego. Że ma głupie pomysły, że jego książki bywają bezzasadnie pornograficzne, jakby chciał dać upust swoim fantazjom… Można też rzec, że niektóre, choć świetne, ocierały się o plagiat („Drapieżcy”, „Głód”). Ale cokolwiek by o nim nie mówić, nie da się nie zauważyć jednego: naprawdę świetnie operuje słowem i jak nikt potrafi budować napięcie. Właściwie obok Stephena Kinga to mój ulubiony horrorowo-thrillerowy pisarz, z tym, że o ile żadna z powieści Króla nie wywołała we mnie choćby cienia niepokoju, o tyle u Masterona ów niepokój czasem czułem. Poza tym wiele scen u niego było niemal fizycznie bolesnych, brutalność nie raz robiła wrażenie, a opisy i porównania były tak trafne, że potrafiły zniesmaczyć.

 

I jest coś jeszcze, w czym Masterton jest lepszy od Kinga: thrillery i kryminały. Bo chociaż bardzo dobrze bawiłem się przy czytaniu trylogii „Pan Mercedes”, nie zrobiła ona na mnie takiego wrażenia, jak książki o Maguire. I „Do ostatniej kropli krwi” to lektura, która tylko podtrzymuje to wrażenie. Świetnie napisana, pełna znakomitego klimatu i mocnych scen, serwuje miłośnikom opowieści z dreszczykiem kawał jazdy bez trzymanki. Jest tu wszystko to, za co kochamy powieści tego autora, od tajemnicy i akcja, przez napięcie i nastrój, po świetne, żywe dialogi i pobudzające wyobraźnię opisy. Wszystko to składa się na satysfakcjonującą lekturę dla miłośników mocnych wrażeń – oczywiście dorosłych, o tym chyba nikogo nie muszę przekonywać – która autentycznie zaciekawia i wciąga, a to w thrillerach i kryminałach zdarza mi się rzadko.

 

Dlatego polecam i zachęcam. Mastertona odkryłem, jako nastolatek i z miejsca mnie kupił pamiętam, jak czytałem jego powieści grozy pewnego ponurego lata, siedząc na dworze, pod nisko wiszącym, stalowym niebem, czując jak wieje wiatr zbliżającej się burzy i dając się porwać atmosferze, podczas gdy na kartach powieści Brązowy Jenkin zrywał skórę z głowy człowieka. I choć minęły lata, chociaż brutalność i groza przestały robić na mnie jakiekolwiek wrażenie, kiedy czytam kolejne książki brytyjskiego mistrza, wciąż czuję się jak ten dzieciak sprzed lat. I to najlepsza rekomendacja, jaką mogę im wystawić.

 

Dziękuję wydawnictwu Albatros za udostepnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze

  1. Miałam jedno nieudane podejście do twórczości tego autora i nie planuje kolejnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj skończyłam właśnie tą książkę i mimo czasami dłużenia się niektórych rzeczy zakończenie fajnie, nie spodziewałam się")

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz