Hitman #4 - Garth Ennis, John McCrea

 TOMMY THE GUN(MAN)

 

Czwarty i przedostatni tom „Hitmana” to kolejna porcja bezkompromisowej jazdy bez trzymanki. Tak najkrócej można podsumować tak album, jak i serię. I chociaż za nami już grubo ponad pięćdziesiąt zeszytów, po lekturze czuje się tylko niedosyt. I żal, że kolejna część będzie już ostatnią naszą wspólną przygodą z zabójczym Tommym.

 

Trzęsienie ziemi sprawia, że Gotham City zostaje uznane za niewarte ratowania. Skazane na popadnięcie w ruinę miasto staje się centrum anarchii i rozkładu, gdzie każdy, który nie uciekł, dał się opanować swoim najgorszym instynktom. Ale czy płatni zabójcy mają się z czego cieszyć, skoro teraz w Gotham każdy jest gotów zabić każdego za darmo? Tradycyjnie jednak Tommy nie może narzekać na nudę. Jednak walka z dinozaurami czy wampirami to nic w porównaniu z tym, co już wkrótce go czeka…

 

Jaki jest „Hitman”, wie każdy, kto czytał choć jeden zeszyt tej serii. Kto nie czytał, musi wiedzieć, że to z jednej strony typowe dzieło dla jego scenarzysty, Gartha Ennisa, z drugiej zaś zdecydowanie lżejsze, prostsze i nastawione bardziej na rozrywkę, niż najsłynniejsze tytuły, nad którymi pracował, jak choćby „Kaznodzieja”, „Hellblazer” czy „Pielgrzym”. W tych wymienionych pozycjach Ennis serwował nam poważne opowieści z przesłaniem, mocno filozofujące, analizujące ludzką psychikę i naturę, i sytuację społeczną i polityczną, a często także historię i popkulturę. W „Hitmanie” jest inaczej. To opowieść akcji, komediowa zresztą, nastawiona na szybkie tempo, strzelaniny, pościgi itp. Pozostaje jednak zdecydowanie cięższa od np. „Pro.”.

 


I pełna jest typowych dla Ennisa elementów. Główny bohater to kolejna wariacja na temat obdarzonego mocami twardziela rodem z westernów. Mordercy, chama, ale jednak człowieka z zasadami, kierującego się własnym kodeksem i potrafiącego pokazać się od dobrej strony. Towarzyszy mu typowy zawadiacki przyjaciel, a obu łącza relacje typowo męskiej, opartej na honorze i męskiej dumie znajomości. Życie głównego bohatera dopełnia też kobieta – twarda, miotająca się, bo mająca własne poglądy, kolidujące z życiem i zwodem Tommy’ego.

 

Wszyscy oni zaś spotykają się w pełnych akcji i przygód wydarzeniach. Tommy ciągle pakuje się w kłopoty, także te paranormalne, ciągle też musi szukać wyjścia z sytuacji beznadziejnych. Robi to z gracją i z gracją wszystko to serwuje scenarzysta, którego fabuły nie nudzą ani przez chwilę, a specyficzne, brudno-cartoonowe grafiki McCrei doskonale to wszystko uzupełniają, budując świetny klimat gdzieś na styku kreskówkowego Batmana, filmów Burtona, tanich horrorów i typowych amerykańskich komiksów.

 


Reasumując, dobra, męska rozrywka gwarantowana. Lekka, zabawna, ale i brutalna. Coś w sam raz dla dojrzałych miłośników komiksów, którzy chcą rozrywki dostosowanej do własnego wieku i oczekiwań. I na dodatek świetnie wydana.

 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


Komentarze