KDP: Komiks dla Pixela 64+ - Michał ‘Śledziu’ Śledziński

KOMIKS, GRY… OSIEDLE SWOBODA

 

Co prawda zapowiadane na zeszły rok „Osiedle Swoboda 3” jak dotąd jeszcze się nie ukazało, ale Śledziu, jeden z najważniejszych i najlepszych rodzimych komiksiarzy nie pozwala o sobie zapomnieć. Jakiś czas temu mogliśmy przeczytać drugi tom jego opowieści „Czerwony Pingwin musi umrzeć”, teraz zaś w nasze ręce trafia album „KDP: Komiks dla Pixela 64+”. I jest to album, który absolutnie warto poznać, bo nie dość, że oferuje nam zbiór krótkich form Śledzińskiego stworzonych na potrzeby pisma „Pixel”, to jeszcze dostajemy tu mnóstwo materiału premierowego, w tym to, co najważniejsze, czyli nigdzie dotąd niepublikowany najnowszy epizod „Osiedla Swobody”.

 

Michał „Śledziu” Śledziński. Kultowy autor komiksów, miłośnik gier i popkultury. Ojciec. W krótkich historiach pokazuje nam sześć lat ze swojego życia, swoje wspomnienia, miłości, pasje, sentymenty. A także nowy epizod „Osiedla Swobody”, w którym bohaterowie stworzeni na potrzeby tej serii wchodzą w kontakt ze światem „Pixela”, stając do walki w wirtualnej rzeczywistości, gdzie osiedlowe klimaty spotkają się z iście metafikcyjnym podejściem do tematu!

 

Śledziu i magazyny o grach bardzo się lubią. To w końcu na łamach tego typu pism – a dokładniej w „Secret Service” – autor ten debiutował, a potem przez lata tworzył dla „Świata Gier Komputerowych” (pamiętacie świetny komiks „Matrix według Śledzia, czyli jak było naprawdę”?) czy „Play”. W roku 1999 stworzył magazyn komiksowy „Produkt”, gdzie zapoczątkował swoje opus magnum, czyli serię „Osiedle Swoboda” (jej zbiorcze wydanie – wliczając w to spin-off – liczy już cztery tomy), czym odmienił oblicze polskiego komiksu. I chociaż era magazynów komiksowych skończyła się na początku XXI wieku, Śledziński, zajmując się na polu opowieści graficznych głównie albumami, nie zapomniał o czasopismach – także tych growych. I tak oto kilka lat temu na potrzeby „Pixela” zaczął pisać i rysować serię „KDP” i…

 


Jaka jest to seria? Chyba najbardziej sentymentalna z dokonań Śledzia. I jedno z najbardziej osobistych. Śledziński jako bohater krótkich historyjek zabiera nas w podróż pełną wspomnień ze szczenięcych lat, a zarazem dojrzałego spojrzenia starego geeka na to, co go kształtowało. Autor robi tutaj to, co zawsze wychodziło i wychodzi mu najlepiej: życiową komedię, osadzoną w swojskich realiach, w której odnaleźć może się każdy. A najlepiej zrobią to ci, którzy wychowali się na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Lat, gdy w kioskach debiutowały amerykańskie zeszyty komiksowe, albumy Wróblewskiego to naprawdę było coś, a gracze dopiero odkrywali pierwsze konsole i związane z tym przeżycia. Śledziu wspomina, wraca do tego, ale i opowiada też o swoim obecnym życiu, nie żałując nam emocji i dając okazję poznać go lepiej.

 

Co więcej, na fanów jego twórczości czeka tu wielki powrót nie tylko do „Osiedla Swobody”, ale też i „Fido i Mela”. A wszystko to, tradycyjnie świetnie narysowane, uzupełnione o dobry kolor i świetnie wydane. Dla miłośników Śledzia i rodzimych współczesnych komiksów to coś, co absolutnie powinni poznać i mieć na swojej półce. Coś, co jakością i samym nastrojem przypomina takie dzieła autora, jak „Na szybko spisane”. Ale i każdy, kto lubi dobre, życiowe opowieści graficzne, znajdzie tu coś dla siebie. W skrócie: album ważny, ale i warty poznania.

Komentarze