Najnowsza jednotomówka od Waneko to podbarwiona
solidną dawką erotyki komedia. Komedia fantastyczna czy może romantyczna…
Jakkolwiek by nie patrzyć na tytuł „Sukkub i jej ciężka praca w korpo” potrafi
poprawić humor. I chociaż to rzecz stricte dla facetów, ma swój urok i nie
tylko im może przypaść do gustu.
Kim są sukkuby? To demonice, których celem jest
kontrolowanie facetów i zabieranie ich energii życiowej. Problem w tym jednak,
że z upływem czasu ich populacja maleje, na resztę zaś spada coraz cięższa
praca, jej czas trwania się wydłuża a same demonice maja coraz mniej sił,
zmagając się z prawdziwym piekłem.
I tak oto docieramy do naszej bohaterki. Na imię ma
Lily, robi to co inne sukkuby i pewnego dnia poznaje Tustomu. Problem w tym, że
chłopak nie potrzebuje demonicy by wysysała z niego energię, bo robi to już
sama firma, w której pracuje…
Podstawą tej mangi są żarty i erotyka. Czego tu
jest więcej, trudno powiedzieć, każdy musi ocenić wedle własnej wrażliwości,
ale patrząc obiektywnie, chyba proporcje pół na pół zostały zachowane. Erotyka
zresztą, jak i sam humor, do wulgarnych nie należą. Skąpo odziana bohaterka –
coś na kształt komiksowej Vampirelli, tylko na naszej sukkubce znajduje się
nieco mniej materiału – ciągłe wyzywające pozy, niewiele zakrywające stringi,
do tego inne, podobne jej postacie, duże biusty, kształtne ciała… Nie ma tu
pornografii, nie ma ostrej erotyki, ale na pewno na wyobraźnię – i nie tylko –
niejednego czytelnika płci męskiej to podziała.
Treść? Rzecz jest stosunkowo prosta. W krótkich rozdziałach śledzimy kolejne zabawne perypetie. Fabuła jest tu raczej pretekstem do pokazania kolejnych gagów i kolejnych seksownych scen, ale o to właśnie chodziło. Pod pewnymi względami całość przypomniała mi mangę „Sekretarka demona”, z tym, że tam erotyka była zdecydowanie bardziej stonowana, tu zaś wylewa się na nas ze wszystkich stron. Co wcale nie jest minusem, bo w końcu po co mielibyśmy sięgać po mangę o takiej okładce, jak nie licząc na poprawę humoru i obfitość kobiecych kształtów?
A humor rzecz poprawia akurat nieźle. „Sukkub i jej
ciężka praca w korpo” nie jest wymagającą ani ambitną komedią, ale ma śmieszyć
w niewyszukany i niewymuszony sposób i to robi. Znów głównie działać będzie na
płeć brzydką, ale nie tylko. Do tego dochodzą udane ilustracje, proste, ale
konsekwentne i pasujące do fabuły. A całość domyka tradycyjnie dobre wydanie.
Reasumując: coś dla tych, co lubią się pośmiać. A
najlepiej pośmiać i doświadczyć jednocześnie pikantnej treści. I to nie tylko
jeśli mają kilkanaście lat na karku, burzę hormonów i tę płeć zaliczaną do
mniej ładnych.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie
egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz