Chainsawman #4 - Tatsuki Fujimoto

RYBA CZŁOWIEK-PIŁA

 

„Chainsawman” to nic innego, jak bezkompromisowy horror rozrywkowy. Owszem, znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest bezzasadnie krwawy i brutalny, ma głupkowaty humor i zbędne obrzydliwości… Ale właśnie o bezzasadną przemoc, niewybredne żarty i wywracanie żołądka czytelnika chodzi. Powinna być jeszcze doi tego erotyka i jest, może nie w tym tomie, ale seria bynajmniej nie jest od niej wolna. Za to jest… bardzo, bardzo dobra, wcale nie głupia i zapewniająca szaloną i mocną jazdę bez trzymanki.

 

Czego może bać się oddział walczący z demonami, który na dodatek wie, że nie przeżyje długo? Jak się okazuje, choćby czegoś takiego, jak atak grupy, która chce dorwać serce Denjiego. Po tym wydarzeniu na Denjiego i Power czeka trening pod okiem najsilniejszego demonobójcy! Ale czy to wystarczy do zemsty?

 

Nie ocenia się książki po okładce, tak samo nie powinno się oceniać ogółu opowieści komiksowej jedynie po szacie graficznej (chociaż czasem jest ciężko). W przypadku „Chainsawamana” jednak jest inaczej. Bo cała ta opowieść prezentuje się tak, jak jej ilustracje: brudne, niechlujne, dynamiczne, brutalne, ale jednak pełne uroku. Klimatyczne przy tym, a zarazem uzupełnione solidną dawką shounenowej prostoty.

 


Nie jest to seria dla wszystkich i co do tego chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości. Ale dla miłośników horrorów to coś, co koniecznie powinni poznać. Japończycy zresztą nieraz udowodnili, że opowieści grozy potrafią tworzyć, jak nit inny. To bowiem „The Ring: Krąg” (tak w wersji powieściowej, jak i filmowej) był jedyną opowieścią z dreszczykiem, jaka wywołała u mnie cień niepokoju. Jedynym komiksem, któremu się to udało też był komisem z kraju kwitnącej wiśni, a dokładniej „Domu” Katsuhiro Otomo. I do tej pory, mimo rozwoju efektów wizualnych, żaden film typu gore nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak „Królik doświadczalny 2: Kwiat z ciała i krwi”. A „Chainsawman” dobrze wpisuje się w ten trend.

 

Zawsze dobrze bawiłem się, czytając rzeźnickie komiksy, ale poza paroma najlepszymi opowieściami o Lobo, rzadko się to zdarzało na takim poziomie, jak w przypadku „Chainsawmana”. Bo to seria, która wciąga dynamiką i akcją, śmieszy, potrafi też zaskoczyć. A jej szata graficzna, mimo pozornej nomen omen niepozorności i niechlujności, jest naprawdę znakomita, nastrojowa i z miejsca wpada w oko. Tak samo jak dobre wydanie, o powiększonym formacie.

 


Kto lubi bezkompromisowe jazdy bez trzymanki i krwawe horrory, koniecznie powinien tę serię poznać. Może i brzmi głupio, ale to naprawdę świetna rozrywka na poziomie. I pozostawia po sobie uczucie niedosytu.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze