„Chainsawman” to nic innego, jak bezkompromisowy
horror rozrywkowy. Owszem, znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest
bezzasadnie krwawy i brutalny, ma głupkowaty humor i zbędne obrzydliwości… Ale
właśnie o bezzasadną przemoc, niewybredne żarty i wywracanie żołądka czytelnika
chodzi. Powinna być jeszcze doi tego erotyka i jest, może nie w tym tomie, ale
seria bynajmniej nie jest od niej wolna. Za to jest… bardzo, bardzo dobra,
wcale nie głupia i zapewniająca szaloną i mocną jazdę bez trzymanki.
Czego może bać się oddział walczący z demonami,
który na dodatek wie, że nie przeżyje długo? Jak się okazuje, choćby czegoś
takiego, jak atak grupy, która chce dorwać serce Denjiego. Po tym wydarzeniu na
Denjiego i Power czeka trening pod okiem najsilniejszego demonobójcy! Ale czy
to wystarczy do zemsty?
Nie ocenia się książki po okładce, tak samo nie
powinno się oceniać ogółu opowieści komiksowej jedynie po szacie graficznej
(chociaż czasem jest ciężko). W przypadku „Chainsawamana” jednak jest inaczej.
Bo cała ta opowieść prezentuje się tak, jak jej ilustracje: brudne, niechlujne,
dynamiczne, brutalne, ale jednak pełne uroku. Klimatyczne przy tym, a zarazem
uzupełnione solidną dawką shounenowej prostoty.
Nie jest to seria dla wszystkich i co do tego chyba
nikt nie powinien mieć wątpliwości. Ale dla miłośników horrorów to coś, co
koniecznie powinni poznać. Japończycy zresztą nieraz udowodnili, że opowieści grozy
potrafią tworzyć, jak nit inny. To bowiem „The Ring: Krąg” (tak w wersji powieściowej,
jak i filmowej) był jedyną opowieścią z dreszczykiem, jaka wywołała u mnie cień
niepokoju. Jedynym komiksem, któremu się to udało też był komisem z kraju
kwitnącej wiśni, a dokładniej „Domu” Katsuhiro Otomo. I do tej pory, mimo
rozwoju efektów wizualnych, żaden film typu gore nie zrobił na mnie takiego
wrażenia, jak „Królik doświadczalny 2: Kwiat z ciała i krwi”. A „Chainsawman”
dobrze wpisuje się w ten trend.
Zawsze dobrze bawiłem się, czytając rzeźnickie komiksy,
ale poza paroma najlepszymi opowieściami o Lobo, rzadko się to zdarzało na
takim poziomie, jak w przypadku „Chainsawmana”. Bo to seria, która wciąga
dynamiką i akcją, śmieszy, potrafi też zaskoczyć. A jej szata graficzna, mimo pozornej
nomen omen niepozorności i niechlujności, jest naprawdę znakomita, nastrojowa i
z miejsca wpada w oko. Tak samo jak dobre wydanie, o powiększonym formacie.
Kto lubi bezkompromisowe jazdy bez trzymanki i
krwawe horrory, koniecznie powinien tę serię poznać. Może i brzmi głupio, ale
to naprawdę świetna rozrywka na poziomie. I pozostawia po sobie uczucie
niedosytu.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz