Dobranoc, Punpunie #5 - Inio Asano

GDY NIE MA DLA CIEBIE MIEJSCA NA TYM ŚWIECIE

 

Wreszcie jest! Kolejny tom „Dobranoc, Punpunie”, jednej z najlepszych mangowych serii dostępnych na polskim rynku pojawił się właśnie w sklepach i chyba nikt, kto czytał poprzednie części nie ma najmniejszych wątpliwości, że absolutnie warto jest po niego sięgnąć. Bo to dzieło Inio Asano, jak wszystkie jego prace, to kawał porywającej i poruszającej mangi dla dorosłych, która zachwyca i psychologią, i wykonaniem i głębią także.

 

W życiu naszego Punpuna dzieje się wiele. Wraz z Sachi próbuje sił w wydaniu książki, nad którą razem pracowali. Ale czy mają szansę powodzenia czy może czeka ich kolejna porażka? Gdy walczą o realizację marzeń, sytuacja życiowa komplikuje się, a jakby tego było mało, przeszłość daje o sobie znać i ktoś, kogo Punpun dawno nie widział, pojawia się w jego życiu, jeszcze mocniej wszystko plącząc…

 

Mangi Asano, chociaż genialne, często spotykają się z krytyką. Trudno mi jednak nie odnieść wrażenia, że ta pada od strony czytelników definitywnie mocno niedojrzałych i niegotowych na takie dzieła, którzy widząc erotykę, wulgarność i brud całości nie potrafią wznieść się ponad nagie ciała, mocne słowa i ostre sceny, by odkryć, co się za nimi kryje i co autor chce nam pokazać. A co chce? Choćby prawdę o życiu. Życiu, które nas nie oszczędza tak, jak i nie oszczędza bohaterów, ponurym, depresyjnym, w którym zawsze czeka nas więcej zawodów, niż pozytywnych zaskoczeń. I które więcej nam odbiera, niż daje. Ale jednak wartego przeżycia, choćby dla tych nielicznych elementów, które potrafią nam je osłodzić i sprawić, że zapominamy o całym źle, nawet jeśli ma być to tylko na chwilę.

 


Oczywiście na tym nie koniec, bo manga Asano to także pełna symboliki przypowieść o dojrzewaniu człowieka niedojrzałego, o szukaniu swojego miejsca przez człowieka, który na tym świecie własnego miejsca nie ma i odnajdywaniu się wśród ludzi kogoś, kto wśród ludzi czuje się, jak więzień w klatce. Któż z nas nie może utożsamiać się, choćby tylko trochę, z Punpunem właśnie? I dlatego właśnie ta opowieść tak mocno przemawia do serca i umysłu. Mamy tu też ciekawą analizę rodziny, jako takiej, społeczeństwa, przyjaźni czy kontaktów międzyludzkich. Przełamuje to zaś coś, co można uznać za fantastykę, ale równie dobrze i za omamy. I ta nieoczywista strona „Punpuna”, podkreślająca jego niesztampowość i pogłębiająca możliwość analizy całości według własnej wrażliwości i doświadczeń, stanowi kolejny aspekt, za który tytuł tak uwielbiam.

 


Do tego dochodzi szata graficzna, która po prostu zachwyca. Porażający hiperrealizm, pełen mroku i doskonałego uchwycenia właściwie wszystkiego, co uchwycone zostać powinno, atakuje nasze zmysły i urzeka na każdym kroku. Oglądanie serii zmienia się więc w taką samą przyjemność, jak jej czytanie. Dlatego „Dobranoc, Punpunie” to seria, którą polecam absolutnie każdemu. Oczywiście pod warunkiem, że skończył już osiemnaście lat. Bo nagromadzenie mocnych elementów osiąga tu naprawdę wysoki poziom.

 

Tytuł kupicie tutaj:


Komentarze