Wydawnictwo Egmont wystartowało właśnie z nową
serią „Disney klasyczne baśnie”. Nazwa mówi już wszystko – znajdziecie tu
bowiem nic innego, jak słynne kinowe hity w wersji komiksowej. Ale nawet, jeśli
znacie już na pamięć takie opowieści, jak „Król lew”, który idzie tu na
pierwszy ogień, dzięki znakomitemu wykonaniu i wydaniu dostaniecie coś, co
naprawdę przypadnie Wam do gustu.
Każdy zna tę opowieść. Głównym bohaterem jest młody
lew Simba, syn króla Lwiej Ziemi, który marzy by objąć w posiadanie tę krainę. Niestety
nie tylko on. Zły wuj Skaza wciela w życie swój plan, doprowadzając do ucieczki
młodego lwa. Od teraz na Simbę czeka jednak nieoczkiwane beztroskie życie, ale
dziedzictwo ojca upominam się o niego, sprawiając, że będzie musiał dorosnąć i
upomnieć się zarówno o swoje, jak i o sprawiedliwość…
„Król lew” to jeden z największych sukcesów Disneya.
Wersja z 1994 roku zarobiła na całym świcie 763 miliony dolarów i stała się najlepiej
zarabiającym filmem roku. Do dziś dzierży też tytuł najlepiej zarabiającej
tradycyjnej animacji w dziejach, a także najlepiej sprzedającego się filmu na
kasetach VHS (ponad 30 milionów kopii). Do tego jego remake z 2019 roku stał
się najlepiej zarabiającą animacją w historii. Podobnych liczb można by mnożyć,
ale po co. Chyba już widać, jak bardzo popularna jest to opowieść.
Ale jest to też opowieść, za którą nigdy jakoś specjalnie
nieprzepadłemu. Lubię ją, jak lubię inne filmy Disneya, ale uważam za
przereklamowaną. Nie poruszyła mnie, gdy oglądałem ją, jako dziecko (choć
polubiłem Timona i Pumbę) i nie porusza też teraz. Na dodatek drażni w jej
przypadku fakt dopuszczenia się niemal plagiatu wobec mangi „Janguru Taitei”
Osamu Tezuki z lat 50. XX wieku (znanej pod tytułem „Kimba the White Lion” –
już nawet imię bohatera aż bije po oczach podobieństwem, prawda?) i filmu oraz serialu
nakręconych na jej podstawie.
Nadal jednak „Król lew” ma swój urok. I w wersji
komiksowej także go nie zabrakło. Fabularnie to nieco skrótowo potraktowana,
ale udana adaptacja. Graficznie wierna jest filmowi, chociaż ilustracje
dostosowano do oczekiwań współczesnego czytelnika. Do tego mamy bardzo ładne
wydanie, które przypadnie do gustu młodym odbiorcom.
W skrócie: sympatyczna pozycja dla dzieci i nie
tylko. „Disney klasyczne baśnie” to ciekawa kolekcja, która każdemu dziecku da
szansę poznania (po raz pierwszy czy na nowo) disnejowskiej klasyki, a w
dorosłych obudzi wspomnienia, kiedy sami odkrywali ją, jako dziecko. Warto więc
się jej przyjrzeć.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza
do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz