Seria „Wujek Sknerus i Kaczor Donald” niezbeczenie
zbliża się do końca (przed nami już tylko trzy tomy…). Wciąż jednak nie traci
nic ze swej jakości i z każdą kolejną częścią dostarcza nam niesamowitej
rozrywki dla całej rodziny na wysokim poziomie. W tym albumie na dodatek czeka
na nas nieco większa niż w ostatnich dawka komiksów, których dotąd na polskim
rynku nie było, co ucieszy w szczególności tych, którzy od lat zaczytują się
dziełami Dona Rosy i od dawna wyczekiwali czegoś jeszcze im nieznanego.
Co tym razem czeka na nasze Kaczory? Oczywiście jeszcze
tego więcej, co zawsze. W tytułowej opowieści wyruszą na poszukiwanie przygód
do Indii. Trafią też do czasów arturiańskich, a my cofniemy się w czasie do okresu
młodości Sknerusa, gdy był w Pizzen Bluff, po raz kolejny uzupełniając historię
z „Życia i czasów Sknerusa McKwacza”. Poza tym Sknerus – a wraz z nim Don Rosa
i czytelnicy – będzie świętował pięćdziesięciolecie swojego powstania. A na
tych, którzy nie mieli okazji czytać niegdyś opowieści pt. „Pokręceni”, to
znakomite starcie z Magiką zostaje wznowione na stronach tego albumu.
Jak widać tradycyjnie część materiału z tego tomu doskonale
jest już znana polskim czytelnikom, część jednak to zupełnie nowe rzeczy. Lata 90.
XX wieku to bowiem ten okres w twórczości Dona Rosy, którego wydawcy nad Wisłą
nie zgłębili aż tak dobrze, jak zgłębić by można, a co za tym idzie w
najbliższym czasie nie zabraknie świeżych dla nas, a dla ogółu kultowych i ważnych
opowieści z klaczkami w roli głównej. I jest się z czego cieszyć, bo Rosa to
dla mnie – i nie tylko – najlepszy z disnejowskich twórców komiksowych, który prześcignął
nawet swojego mistrza i legendę, Carla Barksa.
Wracaj jednak do tego tomu, to jak zawsze, czeka tu
na nas wiele przygód, akcji, humoru i ponadczasowych mądrości. Każdy komiks –
nawet jednostronnicówka, co u Rosy jest niezwykłą rzadkością, jako że autor ten
woli długie historie – to swoista perełka, nad wyraz dojrzała i konsekwentna, dbająca
o ciągłość fabularną i prawdopodobieństwo, nawet gdy autor opowiada o rzeczach
wprost nieprawdopodobnych.
Do tego wszystko to jest wyśmienicie i niezwykle realistycznie,
jak na kaczki narysowane, uzupełnione o dodatki i świetnie wydane. Kto kocha
dobre komiksy dla całej rodziny, takie które nie obrażają inteligencji
dorosłego czytelnika i potrafią zachwycić nawet tych obeznanych z opowieściami graficznymi
od dekad, koniecznie powinniście poznać ten tom, jak i całą serię. Lekturę
możecie zacząć w dowolnym momencie, bo znajomość poprzednich historii nie jest
wymagana, ale zaręczam, na jednym tomie nie przestaniecie. I dlatego właśnie
tak gorąco polecam „Wujka Sknerusa i Kaczora Donalda” Waszej uwadze.
A wydawnictwu Egmont dziękuję za udostępnienie egzemplarza
do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz