„Jujutsu Kaisen” to kolejny shounenowy hit, który
trafił na polski rynek. I chociaż to jeszcze jedna manga złożona z doskonale
wszystkim znanych schematów, zabawa jaką oferuje jest udana. Co potwierdza
tylko wielka popularność, jaką tytuł zdobył na świecie.
Poznajcie Yuujiego Itadoriego. Wydaje się, że to licealista,
jakich wiele, który na dodatek codziennie odwiedza w szpitalu leżącego tam
dziadka, ale to tylko pozory. Chłopak włada bowiem niespotykaną w jego wieku
siłą. Wkrótce może okazać się to kluczowe, bo jedna z jego przyjaciółek uwalnia
moc przeklętego przedmiotu znajdującego się na terenie szkoły. Przywołane zostają
zabójcze istoty, a Itadori jako jedyny może ocalić swoich kolegów. Czy zdoła? I
dokąd go to zaprowadzi?
Licealista, moce, sekrety szkoły, akcja, walki,
trochę scena z łagodną erotyką, niezwykli wrogowie, dynamika… Standard, prawda?
Prawda, ale standard, jaki my, miłośnicy shounenów, lubimy i jakiego chcemy od
kolejnych tytułów z tego gatunku. Liczy się, by zyskał on dobre wykonanie, a „Jujutsu
Kaisen” jest dobrym tytułem. Na razie tylko dobrym, ale mającym zadatki na
zdecydowanie kawał świetnej rozrywki dla miłośników dynamicznej fantastyki dla
młodzieży.
„Jujutsu Kaisen” to seria młoda. Debiutowała zaledwie
trzy lata temu na łamach „Weekly Shōnen Jump” i od tamtej chwili doczekał się
już 147 rozdziałów, z których większość ukazała się w piętnastu tomikach. A to
wciąż nie koniec. Do tego od 2020 roku cykl może pochwalić się posiadaniem
własnego anime (na razie liczącego 24 epizody), dwóch light noveli i „Jujutsu
Kaisen Official Fanbook”. Do tego „Jujutsu” zdobyło wiele nominacji (Kuru Manga
Award czy Tezuka Osamu Cultural Prize), zdobyła nagrodę Tsutaya Comic Awards,
może też pochwalić się wysoką sprzedażą i uznaniem czytelników, widzów i
krytyków.
Co o tym przesądziło, nietrudno zgadnąć. Seria jest
lekka, prosta i przyjemna. Szybka akcja, dużo dynamicznych walk plus całkiem
udany klimat, w połączeniu z typowymi dla gatunku elementami sprawiają, że o
nudzie nie ma tu mowy. Owszem, to wszystko już było, pod wieloma względami seria
przypomina mi „Chainsawmana” (tylko w łagodniejszym i mniej szalonym wydaniu)
czy „Kiseijū” (które możecie kojarzyć bardziej jako „Parasyte”), ale nadal
sprawdza się dobrze, jest atrakcyjne i przyjemnie, z pewną niechlujnością,
zilustrowane.
Fanom shounenów polecać nie muszę, bo kojarzą już
tytuł i sięgną w ciemno. Przeciwników nie przekonam. Ale tych, którzy nie są
zbyt obeznani z shounenami, a temat ich zainteresował, zachęcam, bo „Jujutsu
Kaisen” to dobra seria, którą warto poznać.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz