Christophe Cazenove to jeden z ważniejszych
współczesnych autorów europejskich komiksów familijnych naznaczonych solidną
dawką humoru. Na polskim rynku regularnie możemy czytać takie jego serie, jak
znakomite „Sisters” (wparte udanym podwójnym albumem „Supersisters”), „Kasia i
jej kot” czy jeden z tomów kontynuacji „Ptysia i Billa”. Teraz do tej listy
dołącza kolejna seria pt. „Mali Bogowie”. I cóż tu można więcej dodać, jak nie
to, że jest równie udana, co powyższe tytuły i gwarantuje udaną, pełną humoru
zabawę dla całej rodziny.
Witajcie w świecie bogów Olimpu! Zeus, bóg bogów,
wpada na pomysł by u jego boku zasiadły nowe bóstwa. Gdy dowiadują się o tym
wszelkie niezwykłe stworzenia, postanawiają skorzystać z okazji i spędzić swoje
marzenia by zasiąść na szczycie. Problem jest jednak taki, że ewentualny
kandydat do boskości musi mieć jakąś konkretną moc: taką, która albo robi
wrażenie, albo do czegoś się przydaje. A są tacy, jak Taurusek czy Atlas,
którzy jeszcze nie mają pojęcia, jakimi zdolnościami właściwie władają. Czy zdołają
je odkryć i zasiąść w panteonie? I co na nich czeka w trakcie kolejnych prób
poznania swojej natury?
Ta seria wygląda tak,. Jakby „Sisters” spotkało
disnejowskiego „Herkulesa”. To najlepsze porównanie, jakie przychodzi mi do
głowy, kiedy myślę o „Małych bogach”. Ale całkiem trafne, bo taki jest właśnie
ten komiks. Lekki, prosty, zabawny. Czytając go, miałem wrażenie, jakbym czytał
spin-off jakiejś animacji, gdzie bohaterami są postacie w głównej serii
poboczne, a jednak o wiele bardziej warte uwagi, niż te wiodące.
Oczywiście „Mali bogowie” to po prostu prosta,
sympatyczna seria dla młodych i nie tylko. Śmielszy, bawi się mitologią grecką
(co docenią starsi), ma też pewien wymiar edukacyjny (przybliża mitologiczne ciekawostki)
i dydaktyczny. W nieskomplikowanych przygodach dosiejmy dokładnie to, co obiecują
nam zarówno przynależność gatunkowa i tematyczna, jak i nazwiska twórców.
Do tego mamy ładne, cartoonowe ilustracje, łączące
w sobie klasykę i współczesną nutę, dobrze pasujący kolor i świetne wydanie. W skrócie,
udana seria dla całej rodziny. Coś, co bawi i uczy, nie nudzi i po prostu
pozostaje uroczą i ujmującą opowieścią przygodowo-fantastyczną spod szyldu komediowych
wygłupów i szaleństw.
Dziękuję wydawnictwu
Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz