Mój ulubiony mangowy mangaka od czasu bohaterów
„Bakumana”, powraca! Mistrz romantycznych szojek, Nozaki, wraz ze swoją ekipą,
po raz kolejny dadzą nam zaznać swojego życia. A że jest to życie tak
zwyczajne, jak szalone i pokręcone, trudno będzie nie odnaleźć w nim jakichś
bliskich nam elementów, a zarazem, co chwila nie wybuchać śmiechem. Gotowi?
Nozaki i reszta ukrywają, że pracują nad mangą od
samego początku. Jedynie Sakura przypadkiem się o tym dowiedziała. Mikoshiba
nie jest, więc wyjątkiem, ale jego sekret wychodzi na jaw przed Wakamatsu. Co z
tego wyniknie?
Poza tym zaczynają się zawirowania… rodzinne. Oto,
bowiem Wakamtsu ma szansę poznać brata Yuzuki. Zaczyna się psychologiczne
starcie, ale kto będzie zwycięzcą? Do tego pojawia się młodsza siostra
Nozakiego .A jakby tego było mało… zaczynają się kolejne uczuciowe szaleństwa!
Ósmy tom „Nozakiego” jest… cóż, jest taki sam, jak
siedem poprzednich. I dobrze, bo to jedna z tych serii, które naprawdę nie
muszą się zmieniać. Ba, wręcz nie powinny tego robić. Czy dlatego, że są
idealne? W temacie komedii romantycznych, znam (nieliczne, ale jednak) lepsze
tytuły, ba nawet takie o tworzeniu mangi („Bakuman”!), ale to nie znaczy, że
„Mistrz romansu” wymaga poprawek. Jako zbiór jednostronicowych (każda strona to
cztery kadry) opowiastek z życia naszych bohaterów to nie tylko jedno z
najlepszych dzieł tego typu, ale także i jedna z najlepszych komedii mangowych,
jakie dane mi było czytać (a trochę tego się nazbierało).
Bo „Nozaki” śmieszy na kilku polach. Z jednej
strony obśmiewa gatunek shoujo, bawi się jego schematami i znajduje to, co
zazwyczaj pozostaje niezauważone. Z drugiej obśmiewa też pracę i życie mangaków
i związanych z nimi ludzi. Z trzeciej wreszcie (ale nie ostatniej), autorka
żartuje z mang typu szkolne życie, romantycznych komedii i okruchów życia.
Wreszcie obśmiane zostają shouneny, a także po prostu sytuacje z codziennego
życia. Śmieszy, więc fabuła, śmieszą żarty padające na stronach, wciągając
jednocześnie w świat i losy bohaterów, ale śmieszą także same rysunki.
Autorka, która w swoim życiu przecież można rzec
zęby zjadła na tworzeniu szojek, z genialną prostotą także na tym poziomie bawi
się schematami tych komiksów dla dziewczyn. Dzięki temu „Nozaki” jest tak
dobrze złożoną całością, opowieścią, w której wszystko wzajemnie się uzupełnia,
a same historie można czytać niezależnie od siebie, jak i jako większą całość. Jeśli
cenicie dobre komedie, które skutecznie poprawiają humor, sięgnijcie
koniecznie.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz