„Odyseja Hakima” dobiega właśnie końca. Szkoda, bo
to był kawał naprawdę dobrego i wartego poznania komiksu. Komiksu zwracającego
uwagę na uchodźczy los i problemy bliskowschodnich krajów, ale przede wszystkim
jest to naprawdę dobra opowieść obyczajowa o trudach życia i różnicach
kulturowych i narodowych. I rzecz, która zapada w pamięć.
Zaczyna się ostatni etap podróży Hakima. Nasz bohater
w poszukiwaniu spokoju i wytchnienia wyrusza w drogę, która z Macedonii
zawiedzie go do Francji. Co jednak czego
an niego po drodze? Czy znajdzie upragnioną ziemię obiecaną? I jaką cenę
zapłaci za to wszystko?
Dużo czytałem komiksów – choć właściwie należałoby
powiedzieć, że powieści graficznych – poświęconych tematyce Bliskiego Wschodu,
życia tam i trudów egzystencji w ogarniętych wojną regionach. Wszystkich
wyliczać nie będę, powiem tylko, że największe wrażenie zrobił na mnie „Arab
przyszłości”, w przerażający sposób ukazujący z perspektywy białego dziecka
chorą codzienność życia w arabskim kraju. Z miejsca jakością i wrażeniami pobił
wszystkie inne podobne mu lektury, z jakimi miałem wcześniej do czynienia i
wiedziałem, że nic już nie zachwyci mnie w tym temacie tak bardzo. I
rzeczywiście, „Odyseja Hakima” nie zachwyciła tak bardzo, ale nadal okazała się
bardzo dobrym komiksem i świetnym uzupełnieniem tamtej serii, bo pokazującym
drugą stronę medalu – nie powrót do arabskich krajów, a ucieczkę z nich i
niegościnny świat, jaki czeka potem.
„Odyseja Hakima” to z jednej strony komiks
obyczajowy, z drugiej ma w sobie coś z opowieści przygodowych, a wreszcie
bliskie jest także graficznym relacjom z podróży Guya DeLisle’a. Mamy tu więc
dużo życiowych momentów i spostrzeżeń, dużo prawdy i siły zwyczajności, ale tez
i odkrywanie tego, co nowa, w pewnym stopniu nieznane i intrygujące. Wszystko to
sprawia, że przygody Hakima czyta się naprawdę dobrze i nie pozwalają
czytelnikowi przejść obojętnie obok jego losów, a takie zaangażowanie się ceni.
Dodajcie do tego dość typową w swej cartoonowej prostocie i kolorystycznej oszczędności
szatę graficzną i świetne wydanie i dostaniecie komiks naprawdę wart uwagi.
Owszem, swego czasu naczytałem się sporo
negatywnych opinii o „Odysei Hakima”. Nawet takich, że to komiks propagandowy
czy stricte lewacki. Ale chociaż powiedzieć, że moje poglądy na temat uchodźców
wyrażają daleko idącą ostrożność byłoby dużym niedomówieniem, a identyfikowanie
mnie z którąkolwiek stroną sceny politycznej byłoby kiepskim żartem (myślę
samodzielnie i nie muszę utożsamiać się z tą czy inną opcją, byle poczuć do
czegoś przynależność), nie widzę propagandowego, ideologicznego czy im
podobnego wydźwięku tej serii. To po prostu dramat człowieka i o człowieku. Może
nie tak uniwersalny, jak niektóre podobne opowieści, ale jeśli odrzecie go z
uchodźczej tematyki, znajdziecie tu bardzo wiele bliskich każdemu z nas rzeczy.
Dlatego zachęcam do poznania serii – jest tego warta – i wyrobienia sobie o
niej zdania (a to też wartościowy aspekt lektury).
Komentarze
Prześlij komentarz