Pierwszy tom „Pensjonatu w zaświatach” był niezłą –
tylko, albo aż (każdy niech oceni sam) – rozrywką w klimatach, które wszyscy
już dobrze znamy. Drugi trzyma ten sam poziom, oferując lekką i przyjemną
zabawę. Czasem łagodnie śmieszną, czasem sympatyczną, skierowaną głównie do
płci pięknej, ale nie tylko.
Strata kogoś bliskiego to zawsze ciężkie przeżycie.
Aoi nie wiedziała jednak, jak śmierć dziadka na nią wpłynie. Okazało się
bowiem, że staruszek zaciągnął dług u demonicznego właściciela Niebiańskiej
Gospody, a jego spłatą miała być właśnie Aoi, przeznaczona na żonę dla demona. Ale
dziewczyna nie chciała się tak łatwo poddać i zdecydowała się odpracować dług.
I w tym miejscu nadal znajduje się na początku tego
tomiku. Problemem przeszkadzającym jej w osiągnięciu celu są wrogowie, których nie
brakuje. Ale jej talent i pomoc, którą nieoczekiwanie znalazła, mogą pomóc
wyplątać się z tarapatów. Ale czy ma na to szanse?
„Pensjonat” to manga, która pod pewnymi względami
przypomina mi popularnego „Strażnika domu Momochi”. Oparta zresztą na typowych
dla szojek z fantastyczną nutą schematach, na pewno spodoba się miłośnikom gatunku.
Oczywiście nie musicie się martwic, że te elementy zostały powielone w
kiczowaty sposób. Owszem, oczywistości tutaj nie brakuje – ktoś spodziewał się
czegoś innego? właśnie – ale mamy też przełamanie całości nutą tajemnicy i
niezwykłości. Owszem, to wszystko już było, ale nadal jest sympatyczne i odprężające.
Poza tym niniejsza manga jest zabawna i to
doceniam. Zabrakło mi tu nieco prawdziwej komedii pomyłek, bo aż się o to
prosiło, ale wszystko, czego możecie spodziewać się po podobnej opowieści
zostało zachowane. „Pensjonat” jest bowiem lekki, prosty, uroczy, ale też i
mający swój charakter. Z czasem może przerodzić się w coś ciekawszego, ale i
bez tego zadowoli miłośników takich shoujo.
Graficznie opowieść także wypada przyjemnie. To
shoujo, więc kreska jest lekka, tonacja jasna, a męscy bohaterowie wręcz
posągowi, ale tradycyjnie całość jest udana i przyjemna dla oka. Ma też pewien
klimat, nieco magiczny, nieco zabawny, to znów nieco nostalgiczny, a wszystko,
chociaż na kolana mnie nie powaliło, warte jest poznania.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz