Wieczna wolność – Joe Haldeman

WIĘCEJ WIECZNEGO PACYFIZMU

 

„Wieczna wolność”, kolejna część serii „Wieczna wojna” Joe’ego Haldemana, doczekała się właśnie wydania w ramach serii „Wehikuł czasu”. I nie ma chyba sensu mówić nic innego, jak to, że warto po tę powieść sięgnąć. Co zresztą jest oczywiste, jeśli czytaliście pierwszy tom. Bo dzieło Haldemana, kojarzone często także z komiksową adaptacją, którą była bardzo popularnym tworem, to kawał świetnej, pacyfistycznej fantastyki, którą poza ciekawą treścią i dobrą akcją, oferuje także skłaniającą do myślenia treść.

 

Dla Williama Mandella nadszedł czas spokoju, ale czy na pewno? I czy dla weterana takiego, jak on taki czas w ogóle może nadejść? Osiadł na śnieżnej planecie, przeznaczonej dla ludzi jego typu, ma żonę i dzieci, znalazł pracę, jednak i tak nie pasuje do życia, jakie nadeszły. W świecie, gdzie ziemska zbiorowa świadomość przejęła nad wszystkim kontrolę, każdy mieszkaniec może być potencjalnym zagrożeniem. Toleruje się ich jednak, bo potrzebna jest zróżnicowana pula genowa, a u Ziemian, którzy wyewoluowali w zbiorowy byt, byłoby to niemożliwe. Nie każdy jednak jest zadowolony z takiej roli. A na pewno nie jest nim William i jego koledzy, którzy chcą zawalczyć o ludzkość i dać początek jej nowej rasie. Ale czy będą w stanie?

 

„Wieczna wolność” to właściwie nie drugi, a trzeci tom „Wiecznej wojny”. Czemu więc w ramach „Wehikułu czasu” pojawia się, jako ciąg dalszy tomu pierwszego właśnie? Bo drugi to opowieść o innych bohaterach, bardziej spin-off, niż sequel, więc można go było pominąć. Chociaż przyznam, że mam nadzieję, iż też doczeka się wydania w takiej formie, jak ta część.

 

Pierwszy tom był historią o wojnie, ale jako złu, piekle na ziemi, stanowiącą odpowiedź na „Kawalerię kosmosu” Heinleina. Pozbawiona naiwności i tandetnego patosu znanego z dzieł promujących walkę zbrojną i patriotyzm, jednocześnie wolna też od propagandowego wydźwięku, była pełną prawdy i siły wyrazu przestrogą. I ten trend kontynuuje „Wieczna wolność”, która jest lekturą jeszcze bardziej pacyfistyczną i skupioną na człowieku. Nieco inną, niż poprzedniczka, przez co nie doczekała się takiego uznania, ale równie dobrą, wbrew słowom niektórych krytyków.

 

Jak poprzedniczka, tak i ta książka ma przesłanie, ma też świetną akcję, znakomite pomysły i naprawdę dobry styl. Lekki, niewymagający, ale i satysfakcjonujący. Wizja autora przekonuje, ma swój klimat i siłę wymowy. Może nie każdego kupi tak, jak mnie, ale warta jest polecenia każdemu, kto ceni dobrą, ponadczasową fantastykę niezależnie od gatunku.

 

Dziękuję wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.



Komentarze