„Chainsawmana” uwielbiam. Tak po prostu. Wiem, że
to niewymagająca rozrywka bez większej głębi, ale co z tego, skoro w swoim
gatunku jest jedną z najciekawszych, jakie czytałem od lat? Zresztą ta lektura
nie miała mieć głębi i ambicji, miała być jak muzyka metalowa – dostarczyć
ekstremalnych przeżyć, z krwią lejącą się ze stron, erotyką nieodzowną dla
horroru i puszczaniem oka do czytelników obeznanych z popkulturą. I taka
właśnie jest.
Aki staje oko w oko z demonem, z którym dogadała
się Himeno. Co wyjdzie z jego zemsty? I co pojawi się w jego głowie?
Na Denjeigo tymczasem czeka starciu z Mieczem
Samuraja. Czy tym razem broń mechaniczna wygra z bronią białą? A to przecież
nie koniec tego, co czeka na naszego bohatera. Jego życie uczuciowe zdaje się
bowiem nabierać tempa. Ale co z tego wyniknie?
„Chainsawman” to seria złożona z gatunkowych
elementów i klisz. Długo można by tu wymieniać inspiracje i odniesienia, w tym
do masy dzieł nieznanych po polsku, ale na pewno każdy miłośnik mangi i anime
zauważy podobieństwa między tym tytułem, a wydawanym właśnie nad Wisłą „Jujutsu
Kaisen”. Obaj mają podobnych bohaterów, klimat, nawet niechlujna szata
graficzna jest i tu, i tu bardzo zbliżona w estetyce i stylistyce. Ale
„Chainsawman” jest lepszy. Dlaczego?
Po pierwsze dzięki klimatowi. „Człowiek-piła” jest
zabawny, ale w pewnie brudny i wulgarny (chociaż nieodstręczający) sposób, a
zarazem pozostaje mroczny, krwawy i – także na tym polu – brudny. Po drugie
mamy ciekawe tajemnice, dobrą akcję i postacie, które zapadają w pamięć. Lubię
też szaleństwo tej serii, dojrzalsze podejście, które przemawia do dorosłych,
chociaż to przecież shounen, czyli rzecz z natury skierowana do nastoletnich
chłopców, a takle stronę obyczajową i romantyczno-erotyczne dążenia Denjiego (które
w tym tomie zostaną rozwinięte w ciekawym kierunku).
No i uwielbiam tę szatę graficzną. Czasem ilustracjom
bliżej do szkiców, niż skończonych rysunków, są niechlujne, ale jednocześnie
widać, że wcale nie niedopracowane. Autor w prostym i brudnym stylu odnalazł
sedno swojej opowieści i stworzył coś, co wpada w oko, jest dynamiczne, zapamiętywalne
i momentami nawet urocze.
Fanom ekstremalnych horrorów polecać nie musze. Owszem,
to bardziej opowieść akcji, ale miłośnicy grozy będą z niej zadowoleni. A cała reszta?
Cóż, trzeba być odpornym na krew i przemoc, by dobrze się bawić, ale jeśli
należycie do tej grupy, nie wahajcie się i dajcie się wkręcić w tę opowieść.
Nie pożałujecie.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz